Od 1 stycznia 2016 r. pielęgniarki pracujące w przychodniach rodzinnych i punktach szczepień miały dostać 400 zł podwyżki. Tak jak ich koleżanki ze szpitali, którym wzrost płac przysługiwał już od września 2015 r.
Okazało się jednak, że przepisy noweli rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie ogólnych warunków umów nie są stosowane we wszystkich placówkach medycznych. Larum podniósł Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w Małopolsce. Jego przewodnicząca Grażyna Gaj informuje, że bez podwyżek zostały tysiące pielęgniarek pracujących w punktach szczepień.
To jednak nie wszystko. Wzrostu płac nie odnotowały także pielęgniarki z trzech województw pracujące w systemie ratownictwa medycznego. Chodzi o województwa małopolskie, mazowieckie i śląskie. O ile bowiem na podwyżki pielęgniarek w szpitalach pieniądze przekazuje, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, NFZ, o tyle w przypadku ratownictwa medycznego, czyli głównie pogotowia, pojawił się problem. Pogotowiom płaci bowiem wojewoda.
– Wojewodowie zabezpieczyli pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek, ale nie mieli prawnej możliwości, aby przekazać je ratownictwu medycznemu. Każdy dyrektor szpitala, każdy urząd inaczej interpretuje zapisy rozporządzenia ministra zdrowia – mówi Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Podkreśla, że związek złożył już pisma do NFZ i ministra zdrowia z prośbą o rozwiązanie tej sytuacji.
Trudności z otrzymaniem podwyżek w przychodniach rodzinnych pielęgniarki mają jeszcze z innego powodu. Przychodnie leczą pacjentów zazwyczaj na podstawie kontraktu lekarza rodzinnego z NFZ. Pielęgniarki, jako personel tej przychodni, są wpisane w kontrakt. A lekarz co miesiąc dostaje stawkę kapitacyjną, czyli ryczałtową opłatę za każdego pacjenta wpisanego na jego listę.