"Testament życia" skończy z ratowaniem na siłę

Jarosław Gowin (PO) będzie walczył o "prawo do godnej śmierci". Chce wprowadzić do polskiego prawa "testament życia". - Konkretne przepisy prawne będą miały taki kształt, by zapobiegać groźbie eutanazji - przekonuje poseł Gowin. Politycy PO są zaskoczeni projektem.

Aktualizacja: 01.12.2008 04:58 Publikacja: 30.11.2008 11:24

"Testament życia" skończy z ratowaniem na siłę

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Fioletowa, gumowa bransoletka na ręku pacjenta nowojorskiego szpitala przekazuje lekarzom poważniejszą informację. Napisane na niej trzy litery: DNR (Do Not Resuscitate) oznaczają, że w przypadku zapaści chory nie życzy sobie ratowania życia na siłę.

Podobną formę decydowania o własnym losie przewiduje Europejska Konwencja Bioetyczna, którą Polska ma niebawem ratyfikować. Konwencja mówi, że „należy brać pod uwagę wcześniej wyrażone życzenie pacjenta co do interwencji medycznej, jeżeli w chwili jej przeprowadzenia nie jest on w stanie wyrazić swojej woli”. W raporcie z prac powołanego przez premiera zespołu do spraw jej ratyfikacji, to rozwiązanie zostało przyjęte jednomyślnie.

[srodtytul]Gowin: "Testament życia" to nie eutanazja[/srodtytul]

Zespół złożony z lekarzy, etyków, biologów, prawników i księży rekomenduje wprowadzenie instytucji tzw. testamentu życia. Mógłby mieć formę kartki noszonej w portfelu z tekstem w rodzaju: „jeśli utracę świadomość bez szansy jej odzyskania, proszę nie podejmować żadnych środków nadzwyczajnych”. Inna propozycja to elektroniczny rejestr.

Zdaniem Gowina nie należy mylić "testamentu życia" z eutanazją. - To nie jest legalizacja prawa do samobójstwa, to jest usankcjonowanie prawa do godnego umierania - mówił. - Jest zasadnicza różnica między uporczywym podtrzymywaniem życia a prośbą, spełnianą lub nie, o skrócenie tego życia - podkreślił.

Zaznaczył, że w przyszłej ustawie dotyczącej tej kwestii nie da się szczegółowo zapisać "niezliczonych, skomplikowanych sytuacji"; ustawa będzie formułowała "pewną ogólną zasadę".

[srodtytul]PO zaskoczona projektem[/srodtytul]

- Jestem zaskoczona, bo i w naszej kulturze, i związku z tym, że jesteśmy katolikami coś takiego nie mieści się w normach moralnych - komentuje posłanka PO z sejmowej komisji zdrowia Elżbieta Łukacijewska.

- Nie znam sprawy - odniósł się do pytania o "testament życia" premier Donald Tusk.

[srodtytul]Lekarz, psycholog i etyk - za [/srodtytul]

Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł popiera prawo pacjenta do świadomej zgody na zaprzestanie jego leczenia nie tylko wtedy, gdy jest świadomy i przytomny, ale żeby z wyprzedzeniem mógł wyrażać swą wolę. Zastrzegł, że "testamentu" nie wolno wiązać ze zgodą na eutanazję i nie może on być "zleceniem na zabicie pacjenta". Radziwiłł zastrzegł, że "testament życia" powinien dotyczyć wyłącznie sytuacji skrajnych, kiedy pacjent jest utrzymywany przy życiu kosztem znacznego pogorszenia jakości tego życia.

Jeden z najbardziej znanych psychoterapeutów, Wojciech Eichelberger, uznał, że choć z powodu braku znajomości szczegółów trudno jednoznacznie odnieść się do tej propozycji, to jednak idzie ona we właściwym kierunku. "Jest rzeczą trudną, a nawet niewłaściwą, żeby podejmować decyzje dotyczące życia i śmierci za innych" - uważa psycholog.

"Ci, którzy zechcą podjąć decyzję o podpisaniu 'testamentu życia' dobrze, że będą mieli taką możliwość - żeby uwolnić swoich najbliższych od wyrzutów sumienia, czy też ogromnych problemów z podjęciem tej decyzji za nich" - ocenił.

Pytany, jak przypuszczalnie zareagowałoby społeczeństwo, gdyby "testament życia" wprowadzono do polskiego prawa, odparł: "Przypuszczam, że środowiska katolickie będą zgłaszać jakieś zastrzeżenia. Warto będzie przyjrzeć się im. To są środowiska szczególnie wyczulone na punkcie ochrony życia".

Propozycję przychylnie przyjął również etyk z wydziału filozofii Uniwersytetu Warszawskiego dr Paweł Łuków. Zwrócił uwagę, że "testament" pozwoliłby pacjentowi zawczasu decydować, co się z nami dzieje, kiedy z powodów medycznych nie będzie już w stanie samodzielnie podjąć takie decyzji. Dodał, że obecnie taka decyzja spoczywa na lekarzach. Podkreślił, że takie rozwiązanie to także gwarancja możliwości korzystania ze swobód obywatelskich.

Fioletowa, gumowa bransoletka na ręku pacjenta nowojorskiego szpitala przekazuje lekarzom poważniejszą informację. Napisane na niej trzy litery: DNR (Do Not Resuscitate) oznaczają, że w przypadku zapaści chory nie życzy sobie ratowania życia na siłę.

Podobną formę decydowania o własnym losie przewiduje Europejska Konwencja Bioetyczna, którą Polska ma niebawem ratyfikować. Konwencja mówi, że „należy brać pod uwagę wcześniej wyrażone życzenie pacjenta co do interwencji medycznej, jeżeli w chwili jej przeprowadzenia nie jest on w stanie wyrazić swojej woli”. W raporcie z prac powołanego przez premiera zespołu do spraw jej ratyfikacji, to rozwiązanie zostało przyjęte jednomyślnie.

Pozostało 82% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"