Od nowego roku szpitale mają obowiązek kupowania ubezpieczenia od roszczeń pacjentów. Dzięki temu ci ostatni mają szybciej uzyskiwać odszkodowania, jeśli ich zdrowie naruszono w trakcie leczenia. Ten przepis rykoszetem uderzył w szpitale.
- Do przetargów, które ogłosiły szpitale, zgłosił się tylko PZU. Zażądał średnio ok. 350 tys. zł rocznie za polisę ubezpieczeniową - mówi Maciej Piorunek, prezes Milickiego Centrum Medycznego, przewodniczący Dolnośląskiego Konsorcjum Szpitali Powiatowych.
Dlatego szpitale postanowiły się zorganizować. - Placówki na Śląsku, Opolszczyźnie, Dolnym Śląsku, Mazowszu zdecydowały, że takich umów podpisywać nie będą. Do protestu dołączają kolejni dyrektorzy - mówi Marek Wójcik, dyrektor Związku Powiatów Polskich.
- W Wielkopolsce list z protestem wysłało do wojewody 25 placówek. Większość z nich nie ma wymaganego ustawą ubezpieczenia - mówi Agnieszka Pachciarz, prezes Pleszewskiego Centrum Medycznego.
Czy to znaczy, że szpitale wspólnie postanowiły ubezpieczenia nie wykupywać? - Nie o to chodzi. Nikt przecież nie zawrze porozumienia, w którym zadeklaruje, że będzie łamał ustawę - mówi Maciej Piorunek. - Po prostu działamy wspólnie. Razem rozpisaliśmy przetarg na ubezpieczenie 16 szpitali. Kiedy zaproponowano nam zbyt wysokie stawki, przetarg został unieważniony i poinformowaliśmy o tym wojewodę. A teraz rozpisaliśmy drugi przetarg. Dopóki jego wyników nie będzie, żaden ze szpitali polisy nie wykupi - tłumaczy.