O pracy dyspozytorów karetek pogotowia dawno już nie mówiło się tak wiele. Wszystko za sprawą śmierci 2,5-letniej Dominiki ze Skierniewic.
Instrukcja przez telefon
Tarnobrzeg. Podczas obiadu 23-latek zakrztusił się kawałkiem cebuli. Zsiniał, osunął się na podłogę. Spanikowana rodzina zadzwoniła na pogotowie. Dyspozytorka wysłała karetkę, ale nie odłożyła słuchawki. Brat mężczyzny usłyszał od niej, w jaki sposób wykonać ucisk jamy brzusznej, aby wyrzucić z krtani kawałek jedzenia. Jak się później okazało, gdyby nie pomoc dyspozytorki, mężczyzna by zmarł.
Bytów. 61-letnia kobieta chorowała na serce. Pewnego dnia zasłabła. Dyspozytor odmówił wysłania karetki. Mąż sam ruszył z chorą do szpitala, ale po drodze zmarła. Dyspozytor stanął przed sądem, a ten uznał jego winę, choć sprawę warunkowo umorzył.
Stalowa Wola. 5-letnia dziewczynka straciła przytomność podczas kąpieli. Dyspozytorka wysłała karetkę, a jednocześnie instruowała rodziców, jak wykonać sztuczne oddychanie. Dzięki niej dziecko udało się uratować.
Wreszcie historia sprzed kilku dni. Na pogotowie w Skierniewicach zadzwoniła matka 2,5-letniej Dominiki. Dziewczynka źle się czuła, miała wysoką gorączkę. Dyspozytor odesłał jednak kobietę do lekarza, który pełnił nocny dyżur. A ten uznał, że nie ma potrzeby wysyłać na miejsce ratowników. Karetka przyjechała do dziewczynki dopiero po drugim wezwaniu. Było już jednak za późno.