Ze względu na to, że Instytut walczy z 56-milionowym zadłużeniem, nie ma możliwości zakupu nowego sprzętu lub chociażby przeprowadzenia remontu, który na obecną chwilę jest niezbędny. Pomoc w wyjściu na prostą zapewnić ma restrukturyzacja, jednak jej efekty nie będą natychmiastowe.
- Latem na oddziałach panuje skwar, a zimą temperatura spada nawet do 15 stopni Celsjusza. W mroźne dni pacjenci ogrzewają się przy kaloryferach, często doznając oparzeń. By skorzystać z jedynej na oddziale łazienki muszą często czekać w kolejce. Pacjenci, którzy leżą na wąskich korytarzach nie mają co liczyć na intymność i odpoczynek - komentuje jeden z lekarzy Instytutu, Rodryg Reszczyński, rozkładając ręce.
Pracownik placówki mówi, że warunki panujące w Instytucie negatywnie wpływają na rozwój i efekty leczenia pacjentów. - Proszę sobie wyobrazić pobyt na sali sześcioosobowej latem, kiedy panuje temperatura co najmniej 38 stopni Celsjusza, a łazienka jest tylko jedna na trzydziestoosobowy oddział- tłumaczy psychiatra. - Nie trzeba zbyt wiele wyobraźni, by zauważyć, że to co się tutaj dzieje nie sprzyja zdrowieniu - dodaje.
Jak mówi Rodryg Reszczyński, pracownicy placówki wielokrotnie przeprowadzali rozmowy z dyrekcją na temat poprawy warunków panujących w Instytucie. Problem jest również z brakiem monitoringu i gabinetów pozwalających na izolowanie pacjentów. Lekarz dodaje, że ze względu na oszczędności personel w Instytucie został ograniczony do minimum.
Dyrektor placówki, Danuta Ryglewicz, mówi, że ze względu na potężne zadłużenie póki co nie ma mowy o jakichkolwiek inwestycjach. - Remont jest dla nas priorytetem, ale potrzeba na niego dużych pieniędzy - mówi.