- Problem polega na tym, że gdy odwiedzasz stronę po kliknięciu na link w liście e-mail lub z wyszukiwarki, trudno jest rozpoznać, czy ta strona jest prawdziwa czy nie — tłumaczy Luis Corrons z PandaLabs. Firma przez trzy miesiące śledziła aktywność hakerów i sprawdzała, które strony są najczęściej podrabiane.
Wyniki zaskakują skalą problemu. Co tydzień przestępcy tworzą ok. 57 tys. fałszywych stron, których celem jest przechwycenie prywatnych informacji użytkowników lub okradzenie ich z pieniędzy.
Najczęściej podrabiane są strony banków, sklepów i serwisów aukcyjnych. Jak to działa? Hakerzy wysyłają listy do tysięcy osób, w których zamieszczają linki do stron „udających” strony np. banku. W rzeczywistości link prowadzi do spreparowanej przez przestępców strony wyglądającej tak samo jak oryginalna. Użytkownik wpisuje swoje dane myśląc, że loguje się do konta, podaje też kody weryfikujące transakcje. To już wystarczy hakerom do obrabowania go.
Inną techniką wykorzystywaną przez przestępców do oszukiwania klientów banków jest wysokie pozycjonowane fałszywych stron w wyszukiwarkach takich jak Google. — Mimo że autorzy wyszukiwarek internetowych starają się opanować problem zmieniając algorytmy ich działania, jak dotąd nie udało się opanować lawiny nowych fałszywych stron tworzonych codziennie przez hakerów — tłumaczy Corrons.
Na które strony powinniśmy najbardziej uważać? Aukcje eBay i przekazy pieniężne Western Union są najczęstszym celem hakerów. Były podrabiane w 20 proc. zbadanych przypadków. Dalej — Visa, Amazon, PayPal, HSBC i... amerykański urząd podatkowy.