Zaskakujące i niepokojące dane publikuje magazyn „Pediatrics". Nastoletnie dziewczyny nie mają oporów, by spotykać się z ludźmi, których znają — lepiej byłoby powiedzieć nie znają — z Internetu.
Z tych danych wynika, że co dziesiąta nastolatka podczas takiego spotkania „w realu" doświadczyła molestowania seksualnego lub nawet gwałtu. Te obserwacje są dziełem prof. Jennie Noll ze Szpitala Dziecięcego Cincinnati. Jej zespół zaprosił do udziału w badaniach 130 dziewczynek w wieku 14-17 lat, które korzystały z programu pomocy dla osób wykorzystywanych seksualnie lub doświadczających przemocy. Dla porównania w drugiej grupie znalazło się 125 nastolatek bez podobnych traumatycznych przeżyć. Wszystkie musiały odpowiedzieć na pytania ankiety analizującej ich zachowania online. Po roku sprawdzono, ile spośród nich spotkało się z ludźmi poznanymi w Internecie. Okazało się, że niezależnie od tego, w której grupie znalazły się dziewczynki, 30 proc. z nich chętnie spotykało się z nieznajomymi. Podobnie było z negatywnymi konsekwencjami — 10 proc. doświadczyło zaczepek i molestowania. Jedna została zgwałcona na spotkaniu z osobą poznaną w sieci.
Inni naukowcy krytykują metodę badania prof. Noll, utrzymując, że młode kobiety, które doświadczyły seksualnej przemocy z reguły prezentowały odważniejsze zdjęcia w serwisach społecznościowych i częściej odpowiadały na zaczepki o erotycznym podtekście. A to mogło wypaczyć wyniki badań. - Bardzo niewiele nastolatek decyduje się na realne spotkania z osobami poznanymi w sieci. A jeszcze mniej jest molestowanych seksualnie. To zbyt mała grupa, aby na tej podstawie wyciągać wnioski — uważa Janis Wolak z Crimes Against Children Research Center. Czy to znaczy, że nie ma się czego obawiać? Nie do końca. W innych badaniach naukowcy odkryli, że 70 proc. nastolatków ukrywa przed rodzicami to, co naprawdę robią w Internecie. Te wstydliwe czynności to m.in. oglądanie pornografii i przemocy oraz kopiowanie i nielegalne udostępnianie filmów oraz muzyki. „Internetowe niańki", czyli oprogramowanie do kontrolowania i ograniczania dostępu do niektórych miejsc w sieci okazały się nieskuteczne.