Zmiany wprowadziła ustawa o tworzeniu i działaniu wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, która weszła w życie 18 września.
Udane okazały się rezultaty adaptacji i modernizacji starych zabudowań fabrycznych w Łodzi i Poznaniu. Obecnie ich śladem idzie Żyrardów. Jednakże wybór takiej drogi, przeważnie wymagającej zresztą większych środków finansowych niż budowa nowego obiektu, nie zawsze kończy się sukcesem. Jednym z powodów jest nienadążanie prawa za nowymi tendencjami.
Ilustruje to sprawa spółki, która chciała zaadaptować na market nieużytkowany pawilon handlowo-usługowy. Miało też powstać zaplecze magazynowe, parking, drogi dojazdowe i inne obiekty towarzyszące.
Prezydent miasta nie zatwierdził jednak projektu budowlanego i odmówił wydania pozwolenia na budowę jako sprzecznego z planem. Zgodnie z ograniczeniami w planie zagospodarowania budowany od nowa market mógł mieć najwyżej 800 mkw. powierzchni sprzedaży. Wyjątkiem od tej zasady mogła być tylko adaptacja istniejących obiektów. Rozbiórki dotychczasowego pawilonu i budowę na jego fundamentach oraz słupach konstrukcyjnych nowego obiektu, z nowymi instalacjami i wnętrzem o powierzchni sprzedaży ponad 4,7 tys. mkw. nie sposób jednak uznać za adaptację. Jest to odbudowa, czyli nowa inwestycja – stwierdzili prezydent miasta i wojewoda.
W skargach do wojewódzkiego i następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego firma broniła stanowiska, że jej projekt jest adaptacją, a nie odbudową. – Wiele starych fabryk – a nawet całe kwartały zabudowy – jest obecnie gruntownie modernizowanych i adaptowanych na centra handlowe czy tzw. lofty. Ze starej substancji niewiele zostaje. Pawilonu z blachy falistej, przerdzewiałych instalacji i zapuszczonego wnętrza nie da się zmodernizować – mówił podczas rozprawy w NSA pełnomocnik spółki. – Skrajnie odmienne rozumienie pojęcia „adaptacja” może narażać inwestorów na duże straty.