Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, po przeprowadzeniu przez Sejm w ramach inicjatywy poselskiej ustawy o jawności cen mieszkań na rynku pierwotnym, zapowiedziała kolejną interwencję.
- Jestem na tropie kolejnej sprawy, o której będę głośno krzyczeć. Chodzi o szwindel, jakim jest wliczanie przez deweloperów powierzchni użytkowej pod ścianami do ceny mieszkania, przy obejściu prawa i regulacji, na czym tracą nabywcy. Przez lata nic z tym nie można było zrobić – powiedziała Pełczyńska-Nałęcz na ostatnim tweetupie.
Czytaj więcej
Murowane ściany wewnętrzne, których nie da się zdemontować i znów postawić, nie liczą się do powi...
Sąd nakazał deweloperowi zwrócić klientom 22 tys. zł.
W grudniu ub.r. pisaliśmy o prawomocnym wyroku sądu w sprawie wliczania przez dewelopera powierzchni pod ściankami działowymi do powierzchni użytkowej mieszkania. Choć w pierwszej instancji klienci przegrali, to sąd apelacyjny nakazał firmie zwrócić prawie 22 tys. zł plus odsetki.
Deweloper obliczył, że powierzchnia gotowego mieszkania to 55,81 mkw., a zatrudnieni przez nabywców geodeci obliczyli, że to 52,88 mkw. Różnica to powierzchnia pod ściankami działowymi. Istotą jest interpretacja pojęcia ścianki, pod której powierzchnia może być włączana do powierzchni całkowitej lokalu. Deweloper stał na stanowisku, że zaliczać można powierzchnię pod wszystkimi murowanymi ścianami wewnętrznymi, które można było zdemontować i uzyskać dzięki temu dodatkową przestrzeń. Sąd uznał jednak, że ścianki działowe to lekkie przegrody wewnętrzne, przepierzenia w formie rolet, szkła lub harmonijek, które można w każdej chwili zdemontować bez uszkadzania i postawić w innym miejscu.