Michał Glinka - dyrektor Departamentu Produktów Detalicznych w BGŻ
– Zgodnie z oczekiwaniami nadzoru bankowego wprowadzona w 2006 r. Rekomendacja S przy innych sprzyjających czynnikach rynkowych sprawiła, że rodzima waluta bardzo zyskała na znaczeniu, wypierając kredyty walutowe. Jednak w ostatnich miesiącach udział walut obcych, czyli przede wszystkim franka szwajcarskiego, wśród nowo udzielanych kredytów hipotecznych wyraźnie wzrasta. Najistotniejszą przyczyną są stopy procentowe na polskim rynku rosnące znacznie szybciej niż te w Szwajcarii.
Zwiększa się różnica w wysokości rat porównywalnych kredytów w złotych i we frankach. Każda podwyżka stóp procentowych przekłada się w przypadku przeciętnego kredytu jedynie na kilkudziesięciozłotowy wzrost miesięcznej raty. Jednak suma następujących po sobie podwyżek może stanowić poważne obciążenie budżetu domowego, szczególnie niebezpieczne dla klientów, którzy zaciągali kredyt na granicy swych możliwości kredytowych. Kredytobiorcy, którzy dotkliwie odczuwają, że wierność rodzimej walucie kosztuje, coraz częściej przewalutowują kredyty złotowe na franki szwajcarskie. Przewalutowania następują też coraz powszechniej przy okazji zyskującego obecnie na popularności refinansowania posiadanego przez klienta kredytu nowym kredytem w innym banku oferującym bardziej atrakcyjne warunki cenowe. Dotyczy to także konsolidowania kilku różnych kredytów czy pożyczek. Oczywiście powrót do łask franka, po kilkunastomiesięcznym prymacie złotego, nie zmienia stałej reguły, że kredyt w walucie rodzimej (czy precyzyjniej, w tej, w której się zarabia) jest co do zasady rozwiązaniem bezpieczniejszym. Nie wiąże się bowiem z ryzykiem kursowym, na jakie narażony jest kredytobiorca walutowy. Kredyt we frankach szwajcarskich ze świadomą akceptacją ryzyka i aktualnie niższym kosztem czy droższy w obecnych warunkach kredyt złotowy i spokojny sen? Wyboru każdy klient musi dokonać indywidualnie.
—a. o. r.
Agnieszka Nachyła - dyrektor Depart. Marketingu i Rozwoju Bankowości Hipotecznej Banku Millennium