– Dziś mamy zupełnie niezły moment na zadłużenie się w euro ruch, choć do rekordu notowań unijnej waluty z lutego 2004 r. (4,9 zł) czy ponad 4,6 zł z lutego 2008 r. jeszcze trochę brakuje. Dystans tego drugiego kursu wynosi ponad 20 proc. Z drugiej strony nie można zapominać, że w wakacje 2008 r. euro kosztowało 3,2 zł i dzisiejszy kurs ok. 4,1 zł przewyższa go o ponad 28 proc.
Należy pamiętać, że przy nie- zmieniającym się oprocentowaniu właściwie każda zmiana ceny waluty przekłada się na zmianę wysokości raty. Jeśli zaciągnęliśmy kredyt przy kursie 3,8 zł z początku kwietnia, teraz przy kursie 4,1 zł płacimy bankowi o 8 proc. wyższą ratę niż w momencie wyliczania. Właściwie całe nasze zadłużenie jest wyższe niż w momencie wypłaty kredytu. Na tym też polega kłopot z przewalutowaniem takiego kredytu w momentach, gdy kurs mocno idzie w górę. Bank przelicza zadłużenie po aktualnym kursie i okazuje się, że ktoś, kto pożyczał 300 tys. zł, po wzroście kursu euro o 20 proc. ma do oddania 360 tys. zł. Nie dość, że suma jest dużo wyższa, to jeszcze nie każdy bank będzie chciał się zgodzić na taką zamianę. Jeśli kredyt był zaciągany na 100 proc. wartości nieruchomości, to teraz po przeliczeniu okazuje się, że kredyt stanowi równowartość 120 proc. mieszkania. A takich kredytów właściwie żaden bank na rynku nie udziela. Dlatego iluzoryczne jest pocieszanie się kredytobiorcy, że w razie kłopotów sięgnie po przewalutowanie i ucieknie od problemu rosnącego błyskawicznie kursu. Ma taką możliwość, jeśli np. kredytował tylko część zakupu.
[b]Michał Krajkowski[/b] [i]analityk Domu Kredytowego Notus:[/i]
– Przy zaciąganiu kredytu hipotecznego w euro, rata będzie niższa niż przy kredycie w złotych. Jednak nie zawsze taki kredyt będzie tańszy od zlotowego. Kredyt w walucie obcej, w tym w euro, wypłacany jest po kursie kupna waluty, ale spłacamy go po kursie sprzedaży. Różnica między tymi kursami to spread walutowy – w zależności od banku kurs sprzedaży jest wyższy o około 5 – 10 proc. od kursu kupna. Dlatego po wypłacie pieniędzy klient ma do spłacenia o kilka procent więcej kapitału, niż otrzymał z banku. Jeżeli pożyczamy 100 tys. zł i kredyt wypłacany jest po kursie kupna 3,95 zł, to saldo zadłużenia wynosi 25 316 euro. Natomiast jeśli już następnego dnia chcielibyśmy spłacić kredyt i kurs sprzedaży będzie wynosił 4,20, to do banku trzeba będzie oddać 106 327 zł, czyli o 6,33 proc. więcej. Tę stratę jesteśmy w stanie odzyskać na mniejszej ilości zapłaconych odsetek przez cały okres kredytowania, ponieważ kredyt w euro jest niżej oprocentowany i łączna liczba odsetek będzie niższa.
Dodatkowo, zaciągając kredyt w obcej walucie, należy brać pod uwagę ryzyko kursowe. Jeśli w trakcie spłaty kredytu złoty się osłabi (waluta zdrożeje), wówczas saldo zadłużenia wyrażone w złotych może ponownie wzrosnąć. Tę stratę również można odpracować w sytuacji, gdy w kolejnych miesiącach czy latach złoty się umocni i zadłużenie wyrażone w złotych ulegnie obniżeniu.
Z uwagi na spread walutowy i ryzyko kursowe korzyści i wady kredytu walutowego należy rozważać w perspektywie wieloletniej, indywidualnie oceniając, czy różnica w racie między kredytem w złotych i euro jest warta podjęcia takiego ryzyka.