Pan Marek z wieżowca na Targówku nie zgodził się z wysokością podatku za miejsce w garażu, jaki naliczył mu ratusz. Odwołał się do SKO. Na początku lipca dostał korzystne dla siebie orzeczenie sędziów. Uznali, że powinien płacić podatek taki jak za mieszkanie, a nie dziesięć razy wyższy.
Niestety z wyroku dotyczącego pana Marka nie mogą skorzystać jego sąsiedzi. Każdy z nich musi odwołać się do SKO indywidualnie. Lokatorzy jednak coraz częściej decydują się na starcie z miastem. – Wpłynęło do nas ponad 220 odwołań od naliczonego przez ratusz podatku za miejsca w podziemnych garażach bloków. Spodziewamy się kolejnych zgłoszeń – przyznaje wiceprezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego Tomasz Podlejski. – W ponad 60 proc. spraw sędziowie orzekają na korzyść mieszkańców.
[srodtytul]Kasa pod ziemią[/srodtytul]
O drastycznej podwyżce podatku za podziemne garaże [link=http://www.zyciewarszawy.pl]"Życie Warszawy" [/link] pisało jako pierwsze rok temu po sygnałach czytelników ([link=http://http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/346529.html]"Płać haracz za garaż"[/link]).
– Do końca 2008 r. za miejsce parkingowe pod moim budynkiem płaciłem podatek jak za mieszkanie, czyli miesięcznie 62 gr za mkw. W ubiegłym roku dostałem decyzję, że za to samo miejsce mam płacić 6,6 zł za mkw., a w tym 6,88 zł. Przecież to dziesięciokrotny wzrost – denerwuje się mieszkaniec nowego budynku na Mokotowie.