Nieruchomość o nieuporządkowanym stanie prawnym nie ma żadnej wartości.
– Nie może uczestniczyć w obrocie gospodarczym. A że pojawiły się społeczne protesty przeciw zwrotom szkół, parków czy kamienic z lokatorami, będzie rósł nacisk na decydentów, żeby te sprawy wreszcie zakończyć – mówi adw. Wiesław Szczepiński, współtwórca Kancelarii Wardyński i Wspólnicy, która w ubiegłym tygodniu zorganizowała konferencję na temat roszczeń reprywatyzacyjnych.
Brakuje gruntów
– Prawo powinno zabezpieczać roszczenia w formie finansowej, a nie naturalnej. Nieruchomości nie powinny być zwracane – twierdzi Rafał Rostkowski z Departamentu Orzecznictwa Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. – Na przykład gęsto zabudowany rejon getta został zrównany z ziemią i zabudowany na nowo, a roszczenia są, i to wiele.
Z rozeznania Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy wynika, że roszczenia blokują rozbudowę stolicy.
– Zmiany wymusi więc sam rynek nieruchomości – uważa Janusz Kraszewski z deweloperskiej Grupy Lar Real Estate Polonia. – Warszawa się dusi i rozbudowuje na peryferiach. Z powodu roszczeń brakuje terenów w centrum i w otaczających je, kiedyś gęsto zabudowanych dzielnicach. Niska podaż gruntów, na których można budować, podnosi ich ceny, co przekłada się na wysokie ceny mieszkań i biur. Nie wiadomo, kiedy pojawią się roszczenia, jak długo potrwają sprawy rewindykacyjne i jaki będzie ich wynik, a to duże zagrożenie dla firm deweloperskich i samych mieszkańców nowych budynków.