W Łodzi średnia cena ofertowa nowych mieszkań w ciągu roku wzrosła o 18,1 proc. – z ponad 6,6 tys. do ponad 7,8 tys. zł za mkw. (wrzesień ub.r./wrzesień br.). W Krakowie ceny poszły w górę o 14,5 proc., z 9,7 tys. do 11,1 tys. zł za mkw., we Wrocławiu o 14 proc. – z niespełna 9,1 do 10,3 tys. zł, w Warszawie o 11,7 proc. – z 10,5 do ponad 11,7 tys. zł, w Poznaniu – o 7,3 proc., z 7,7 do ponad 8,2 tys. zł, a w Gdańsku – o 6,8 proc. – z 9,5 do niemal 10,2 tys. zł za mkw. – podaje RynekPierwotny.pl.
Premia za ryzyko
Wzrosty cen rozpalają wyobraźnię inwestorów, którzy chcą zarabiać na kupnie i odsprzedaży lokali. Są głosy, że nawet co piąte nowe mieszkanie jest dziś kupowane przez spekulantów.
– Takie szacunki są jak najbardziej prawdopodobne. Spekulanci mogą generować popyt na 25–30 tys. nowych mieszkań rocznie – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – Znakiem ich aktywności są dość liczne osiedla, na których po oddaniu do użytku ruchu lokatorów specjalnie nie widać.
Jego zdaniem skala takich zakupów jest porównywalna ze spekulacjami z lat 2006–2008. – Wtedy jednak królowała instytucja cesji praw do mieszkań – zaznacza. – Dziś część Polaków dysponuje nieporównywalnie większym kapitałem. Cesje zostały wyparte przez zakupy gotówkowe, które umożliwiają bezproblemowe przetrzymywanie lokali do czasu, kiedy będzie je można odsprzedać z najlepszym zyskiem.
Ekspert tłumaczy, że zyski z zakupów spekulacyjnych zależą od momentu wejścia i wyjścia z inwestycji. – Może to być ok. 10–15 proc. rocznie, w zależności od osiedla – szacuje Jędrzyński. Zapędy inwestorów może nieco ostudzić pierwsza podwyżka stóp procentowych i prawdopodobieństwo kolejnych.