W zeszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Krakowie decyzję prokuratora utrzymał w mocy.
O niefortunnej inwestycji krakowskiego Leoparda pisaliśmy już na łamach „Nieruchomości”. Przypomnijmy, że deweloper zaczął sprzedawać mieszkania z widokiem na Wawel na początku 2006 r. – Za mkw. płaciliśmy wtedy ok. 5 tysięcy złotych, podczas gdy średnie ceny w Krakowie były niższe o 1,5 tys. zł – przypominają nabywcy mieszkań.
Po dwóch latach wyszło na jaw, że deweloper m.in. pod zastaw inwestycji na Wierzbowej zaciągnął pożyczkę w amerykańskim funduszu Manchester Securities Corporation. Opiewała ona na kwotę ponad 71 mln zł, z czego ponad połowa obciążała Wierzbową.
Spółka nie spłaciła długów, a Manchester Securities Corporation zgłosił się do jej klientów, żądając dopłat do mieszkań. – Fundusz chciał od nas po 3 tys. zł za mkw. Nikt nie był w stanie zdobyć takich pieniędzy – mówią rozżaleni klienci. Ostatecznie Leopard został postawiony w stan upadłości. Od prawie roku decyzje dotyczące spółki podejmuje syndyk Maria Thetschel-Zgud, która pod koniec stycznia br. ogłosiła drugi już przetarg na sprzedaż pięciu działek spółki – w Krakowie i we Wrocławiu.
– Podczas pierwszego przetargu, jesienią ub.r., mimo dużego zainteresowania nikt ich nie kupił. Chętni liczyli, że skoro chodzi o nieruchomości upadłego dewelopera, to będą one sprzedane za bezcen. A ja nie mogę tego zrobić, bo w kolejce po pieniądze od Leoparda czeka wielu wierzycieli, więc cena musi być godziwa – tłumaczy syndyk.