Reklama
Rozwiń
Reklama

W mieszkaniu nie ma miejsca na dziury

Dylatacja, czyli szczelina utworzona w dużym budynku, by amortyzować naturalne osiadanie, nie może być wewnątrz mieszkania. Jeśli tam się pojawia, jest zwykłą dziurą, wadą fizyczną, za którą należy się obniżenie ceny

Aktualizacja: 10.08.2007 09:43 Publikacja: 10.08.2007 01:01

Elżbieta J. zawarła z firmą deweloperską umowę na wybudowanie mieszkania w podwarszawskiej Wesołej. Zanim jednak podpisała umowę notarialną jego kupna, pojawiło się w mieszkaniu pęknięcie, które biegło w poprzek lokalu. Deweloper zapewniał, że to naturalna w budownictwie dylatacja, czyli osiadanie budynku.

Rzeczywiście, dom jest długi, a takie na dylatację są szczególnie narażone, gdyż w jednym miejscu budowla może osiadać bardziej niż w innym. - Trzeba poczekać, aż przestanie osiadać, wtedy wady zostaną usunięte - z tym zapewnieniem dewelopera Elżbieta J. przystąpiła do aktu notarialnego i kupiła mieszkanie za prawie 200 tys. zł. Już po zakupie dziurę usiłowała usunąć ekipa remontowa, ale siedmiodniowe prace nie pomogły. Co gorsza, szczelina się rozszerzała - można w nią było włożyć pudełko zapałek.

Przed sądem biegli budowlani uznali, że jedyną metodą usunięcia dziury jest wybudowanie w mieszkaniu dodatkowych ścian (czyli de facto zmniejszenie lokalu), tak by pęknięcia znalazły się poza nim. Koszty tej operacji wycenili na ok. 90 tys. zł i taką też kwotę zasądził powódce sąd I instancji.

Pełnomocnik dewelopera adwokat Marek Szczygieł do końca bronił swego klienta. Twierdził, że owa dziura nie jest wadą fizyczną budynku, ale naturalną dylatacją. Według niego nabywczyni, kupując mieszkanie, wiedziała o skazie, więc utraciła roszczenia z tytułu rękojmi. Kwestionował też sposób wyliczenia zasądzonej kwoty, która, jego zdaniem, jest wygórowana.

Sąd apelacyjny utrzymał obniżkę (sygn. I ACa 349/07) . - Owszem, powódka mówiła owadach, ale zapewniano ją, że da się je usunąć. Fakt, że jest to niemożliwe, uświadomiła sobie po nieudanym remoncie: nie utraciła więc uprawnień z rękojmi -powiedział sędzia Roman Dziczek. Sąd uznał, że nie da się inaczej liczyć kosztów, jeśli wady nie można usunąć w inny sposób, niż budując dodatkowe ściany. Trudno też nie zgodzić się z biegłym, który zeznał, że już na uczelni otrzymuje się oczywistą wiedzę o tym, że dylatację planuje się poza lokalami.

Reklama
Reklama

Elżbieta J. zawarła z firmą deweloperską umowę na wybudowanie mieszkania w podwarszawskiej Wesołej. Zanim jednak podpisała umowę notarialną jego kupna, pojawiło się w mieszkaniu pęknięcie, które biegło w poprzek lokalu. Deweloper zapewniał, że to naturalna w budownictwie dylatacja, czyli osiadanie budynku.

Rzeczywiście, dom jest długi, a takie na dylatację są szczególnie narażone, gdyż w jednym miejscu budowla może osiadać bardziej niż w innym. - Trzeba poczekać, aż przestanie osiadać, wtedy wady zostaną usunięte - z tym zapewnieniem dewelopera Elżbieta J. przystąpiła do aktu notarialnego i kupiła mieszkanie za prawie 200 tys. zł. Już po zakupie dziurę usiłowała usunąć ekipa remontowa, ale siedmiodniowe prace nie pomogły. Co gorsza, szczelina się rozszerzała - można w nią było włożyć pudełko zapałek.

Reklama
Nieruchomości
Budowa domów i mieszkań na nowych zasadach. Co się zmieni w 2026 roku?
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Sądy i trybunały
RPO nie zostawia suchej nitki na projekcie resortu Waldemara Żurka
Prawo dla Ciebie
Sąd: wlewy z witaminy C i kurkuminy to nie jest żadne leczenie
Nieruchomości
Mieszkańcy zapłacą od kilograma śmieci. Jest nowy projekt rządu
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Dane osobowe
Sąd: szpital zapłaci słoną karę za kamery ukryte w zegarach
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama