Przychodzimy do banku, pytamy o kredyt. Pracownica ocenia naszą zdolność kredytową, a następnie przedstawia nam ofertę: kredyt w określonej kwocie i wysokość kolejnych rat, zależnie od okresu, na jaki się zadłużamy. Nie każdy wie, że już wtedy warto zapytać, czy w raty, o których mowa, jest wliczone ubezpieczenie i czy możemy z niego zrezygnować? Wpływa ono bowiem na koszt obsługi kredytu.
[srodtytul]Co w zamian[/srodtytul]
Ostrożni klienci, traktując bank jako instytucję wartą zaufania, zwykle zgadzają się na wszelkie dodatkowe ubezpieczenia, o ile oczywiście nie niosą one ze sobą dużych kosztów. Zakładają, że kilkanaście złotych miesięcznie nie zrobi im większej różnicy, a sen będą mieć dużo spokojniejszy.
– Warto jednak zastanowić się dokładnie, czy takie ubezpieczenie faktycznie jest nam potrzebne oraz co dostajemy w zamian. Część banków wymaga wykupienia ubezpieczenia na życie tylko w pewnych przypadkach, np. gdy kredytobiorca jest jedynym żywicielem rodziny, osobą samotną lub w podeszłym wieku. Dla innych jest to tylko opcja – mówi Łukasz Niewola, analityk z Home Broker.
Warto jednak pamiętać, że każde dodatkowe ubezpieczenie jest zyskiem dla banku, a niekoniecznie kiedykolwiek nam się przyda.