– Prawo zostało złamane – mówią lokatorzy. Właściciel się broni: – Wszystko robiłem legalnie.
Sporna kamienica stoi przy ul. 11 Listopada. Przez lata należała do PSS Społem w Piasecznie. Są w niej cztery mieszkania, które spółdzielnia przekazała kilkadziesiąt lat temu swoim pracownikom. Mieszkali tam z rodzinami. – Mój ojciec urządził tu ogród, zasadził drzewa, podłączył gaz, płacąc za to duże pieniądze. Nie robiłby tego, gdyby myślał, że to nie jest jego dom – opowiada córka jednego z lokatorów.
Na początku lat 90. PSS chciało nieruchomość sprzedać. Cenę ustalono na poziomie ówczesnych 247 mln zł, ale nikt nie odpowiedział na ogłoszenie. – Lokatorzy, owszem, chcieli mieszkania wykupić, ale nie było chętnego na całą nieruchomość. A my z kolei na pojedynczy wykup lokali nie chcieliśmy się zgodzić, bo wciąż byśmy byli właścicielem części nieruchomości – mówi Anna Płocica, prezes PSS, była radna Piaseczna.
W ub. roku spółdzielnia sprzedała budynek wraz z przyległym terenem o powierzchni 2209 mkw. Nabywcy: Krystyna O., i jej syn, były radny Piaseczna, zapłacili wspólnie za nieruchomość 590 tys. zł.
– Dlaczego spółdzielnia nie poinformowała nas o tym, że chce sprzedać nieruchomość? Powinniśmy mieć pierwszeństwo w jej zakupie – mówią lokatorzy.