Pośrednicy przewidują jednak, że w ciągu roku średnie ceny tych nieruchomości nie spadną, a mogą w stosunku do obecnych minimalnie wzrosnąć. Pokazuje to barometr „Rz”, z którego wynika, że we wrześniu 2009 r. przeciętna cena może być o 4 proc. wyższa niż dziś. Dla porównania – w ciągu ostatniego roku lokale podrożały średnio o ponad 8 proc.
Ostatnio banki notują zwiększone zainteresowanie kredytami hipotecznymi, co wskazywałoby na możliwość powrotu ożywienia na rynku. – Oferowane ceny są coraz bardziej realne, o czym świadczą malejące różnice między stawkami wywoławczymi i transakcyjnymi – podkreśla Krystyna Nowińska z krakowskiej agencji Północ.
Poszukiwane są lokale w dobrej lokalizacji. Właśnie ze względu na atrakcyjne położenie znów chętnie kupowane są te w domach z wielkiej płyty, pod warunkiem że są relatywnie tańsze od podobnych, ale nowszych, w niskich domach. I od lokali na rynku pierwotnym.
Najbardziej staniały mieszkania duże, 4-pokojowe – obserwują pośrednicy z Białegostoku. Na takie najbardziej zmniejszył się popyt. To konsekwencja kolejnej podwyżki stopy procentowej i mniejszej zdolności kredytowej potencjalnych nabywców – twierdzą analitycy.
Podaż mieszkań na ogół przewyższa znacznie popyt. Jednak są rejony, gdzie ruch na tym rynku jest znacznie większy niż gdzie indziej. Dotyczy to – w dużych miastach – przeważnie śródmieścia i starszych prestiżowych dzielnic. Także rejonów położonych w pobliżu wyższych uczelni. Zwłaszcza teraz, gdy zbliża się rok akademicki, część osób decyduje się kupić dzieciom mieszkanie, zamiast w okresie nauki płacić za wynajem. Jest też zainteresowanie mieszkaniami w miejscowościach nadmorskich, w dzielnicach położonymi blisko plaży. Tak jest na przykład w Koszalinie – twierdzi Barbara Urbanowicz z agencji UCN. – Niewielkie mieszkania traktowane są często jednocześnie jako lokata nadwyżki finansowej i baza wypoczynkowa dla właściciela i jego rodziny. Nierzadko lokal ten przynosi dodatkowo zysk z wynajmu.