Niech budują po sąsiedzku, byle nie tak wysoko jak planują

Właściciele domów przy ulicy Dworkowej w Starej Miłosnej nie chcą, by obok powstały wysokie bloki

Publikacja: 16.03.2009 00:16

Na tej działce obok domów mają powstać budynki kilkurodzinne

Na tej działce obok domów mają powstać budynki kilkurodzinne

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

– Urzędnicy, mając za nic zasadę dobrego sąsiedztwa, wydali inwestorowi warunki zabudowy, dopuszczając taką inwestycję – narzekają. Inwestor twierdzi, że protesty są nieuzasadnione. Zapowiada, że od sąsiadów, którzy blokują budowę, będzie się domagał odszkodowań.

Obie strony są pewne swoich racji. Tymczasem decyzja o warunkach zabudowy, wydana w grudniu 2006 r., przestała obowiązywać. Postępowanie w tej sprawie po raz drugi rozpoczęło się prawie rok temu, na wniosek jednego z mieszkańców.

– Do tej pory nie ma jednak nowej decyzji. Urzędnicy są bezczynni. Nagle okaże się, że po raz kolejny zgodzą się na budowę wysokich bloków obok domów, bo pierwotna decyzja nie została uchylona, wznowiono jedynie postępowanie w tej sprawie – alarmują mieszkańcy Dworkowej.

[srodtytul]Mieszkańcy: przeważają domy[/srodtytul]

Sprawa zaczęła się ponad dwa lata temu, kiedy to prywatni inwestorzy postanowili zabudować działkę w Wesołej o powierzchni 3300 mkw. Miałyby tu stanąć dwa wielorodzinne budynki o łącznej powierzchni zabudowy 950 mkw. Urzędnicy, wydając decyzję o warunkach, zgodzili się, by domy miały po cztery kondygnacje. Nie mogły jednak przekroczyć 12 m wysokości liczonych do kalenicy. To okazało się zbyt wysoko dla właścicieli okolicznych domów.

– Nasze budynki mają po 8 – 9 m. Na tym terenie przeważają właśnie takie niskie, wolno stojące domy – podkreśla Irena Czaplicka, jedna z mieszkanek. – Wyższe, trzykondygnacyjne szeregówki, wysokie na około 10 m, są zaś oddzielone od naszych domów drogą wewnętrzną. Urzędnicy, ustalając warunki zagospodarowania, złamali więc zasadę dobrego sąsiedztwa. Nie może być tak, że przy analizie urbanistycznej danego terenu urzędnicy biorą pod uwagę budynki stojące daleko, a nie te w najbliższym sąsiedztwie. Zabudowa danego obszaru powinna przecież tworzyć harmonijną całość.

W opinii mieszkańców decyzja o warunkach została wydana w sposób uznaniowy. – Żadne nasze argumenty do urzędników nie trafiają – denerwuje się jeden z mieszkańców.

Właściciele domów niepokoją się też o komunikację na nowo powstającym osiedlu. – Kilkadziesiąt samochodów będzie miało do dyspozycji drogę o szerokości niespełna trzech metrów – mówią. Podnoszą też, że na działce inwestora jest stary dąb, który powinien być wpisany do rejestru pomników przyrody. – Właściciel działki jednak się na to nie zgadza – mówią.

Jeden z mieszkańców podkreśla: – Nie protestujemy dla samego protestowania. Inwestor ma prawo budować, ale musi się dostosować do okolicznej niskiej zabudowy. I my się temu nie sprzeciwiamy.

[srodtytul]Inwestor: ponoszę straty[/srodtytul]

Tymczasem inwestor Barbara Pawelska zapewnia, że planując inwestycję, respektowała i respektuje wszelkie przepisy.

– Nie zrobiłam nic, co byłoby niezgodne z prawem. Tymczasem sąsiedzi planowanych budynków protestują sztuka dla sztuki. Gdyby nie ich pieniacze działania, budowa dawno by już ruszyła. Każdy dzień zwłoki to dla mnie wymierne straty, które jestem w stanie wyliczyć. Protestujący powinni zdawać sobie sprawę, że może przyjdzie im płacić odszkodowania – zapowiada.

Dodaje, że decyzji o warunkach nie wydała sobie sama, ale zrobili to urzędnicy po stosownych analizach zabudowy tamtego rejonu Wesołej.

– W tej okolicy są przecież domy wielorodzinne wyższe od domów protestujących sąsiadów – tłumaczy Barbara Pawelska. – Tego już jednak nie widzą, bo nie pasuje to do ich pokrętnej argumentacji.

Zapewnia, że starych drzew z działki nie zamierza usuwać.

– Ale to nie sąsiedzi będą decydować, co wpisać do rejestru pomników przyrody, a czego nie. To jest przecież moja działka – podkreśla. Nie zgadza się też z zarzutem dotyczącym drogi. – Wszystko jest zgodne z przepisami – twierdzi.

Tymczasem mieszkańcy z niepokojem czekają na nowe warunki zabudowy. Urząd dzielnicy analizuje dokumenty od maja 2008 r.

[ramka][b]Jan Świderek - naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa w Wesołej[/b]

– Od ustaleń decyzji o warunkach zabudowy z 2006 r. żadna ze stron się nie odwołała. Postępowanie zostało jednak wznowione, bo jedna ze stron nie brała w nim udziału – ale nie z winy urzędu. Zarzuty, że projektowana zabudowa nie będzie zgodna z prawem, są jednak nieprawdziwe.

Ustalenia wynikają z analizy zabudowy otaczającego terenu i nigdy nie były podważane w postępowaniu przed wydaniem prawomocnej decyzji z 2006 roku. Dziś podważane jest każde ustalenie. Zarzut nadmiernego ruchu samochodów jest niepoważny – mamy odpowiednie opinie, a drogi są własnością dzielnicy.[/ramka]

– Urzędnicy, mając za nic zasadę dobrego sąsiedztwa, wydali inwestorowi warunki zabudowy, dopuszczając taką inwestycję – narzekają. Inwestor twierdzi, że protesty są nieuzasadnione. Zapowiada, że od sąsiadów, którzy blokują budowę, będzie się domagał odszkodowań.

Obie strony są pewne swoich racji. Tymczasem decyzja o warunkach zabudowy, wydana w grudniu 2006 r., przestała obowiązywać. Postępowanie w tej sprawie po raz drugi rozpoczęło się prawie rok temu, na wniosek jednego z mieszkańców.

Pozostało 90% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów