– Na rynku pierwotnym widać już wyraźne ożywienie, ale na ogłoszenie końca stagnacji jest jeszcze zbyt wcześnie. Jednocześnie nie można mówić, że mamy do czynienia z głębokim kryzysem.

Wiele zależy oczywiście od polityki kredytowej banków – im chętniej będą one udzielać kredytów hipotecznych na zakup domów i mieszkań, tym szybciej rynek wróci do pełnej aktywności. Od początku tego roku na rynku kredytów hipotecznych widać pozytywne symptomy.

Klienci zaś już od kilku miesięcy aktywnie szukają mieszkań i zapoznają się z ofertą deweloperów. Widzimy to nie tylko po liczbie zapytań, ale także po tym, że potencjalni nabywcy chcą się spotykać z przedstawicielami firmy, by obejrzeć budowane osiedle.

Pytania o inwestycje są bardzo szczegółowe – to także zmiana na rynku. Jeszcze kilka miesięcy temu zapytania klientów były raczej ogólne, świadczące o chęci zorientowania się w ofercie, a nie o poszukiwaniu konkretnej nieruchomości. Dziś klienci szybciej podejmują decyzje o zakupie nieruchomości. Ewentualne odkładanie terminu podpisania umowy jest spowodowane głównie trudnościami związanymi z kredytem, a nie wynika z woli samego klienta.