– Pojęcie banku ziemi przez wielu inwestorów zostało wypaczone. Rolą dewelopera jest realizowanie projektów. Kupowanie gruntów inwestycyjnych tylko po to, aby stworzyć sobie bank ziemi, jest błędne. Gromadzenie działek pod projekty, które mają być realizowane w odległej perspektywie, ma sens jedynie wtedy, gdy ich cena jest wyjątkowo atrakcyjna, choćby ze względu na brak planów, infrastruktury, itp.

Często jednak po przeanalizowaniu wydatków pod kątem rentowności okazuje się, że tworzenie banków ziemi nie ma racjonalnych przesłanek. Bardziej uzasadnione ekonomicznie wydaje się kupowanie projektów, które można w krótkim czasie wprowadzić do sprzedaży. Wielu deweloperów w dobie boomu giełdowego oraz na fali hiszpańskiej hossy kupowało ziemię tylko po to, aby w swoich projekcjach wykazywać wysokie wirtualne zyski. Dziś te rozbudowane portfele gruntów stanowią dla nich często duże obciążenie, a nawet utrudniają realizację na nich projektów mieszkaniowych.

Niektórzy deweloperzy zmuszeni są do sprzedaży części swoich zasobów poniżej kosztów zakupu. Obserwując aktualne oferty, znaleźć można grunty, których cena stanowi zaledwie 50 proc. wartości finansowania udzielonego przez instytucje finansowe. Takie przykłady pokazują, do czego może prowadzić irracjonalne, nieprzemyślane tworzenie banków ziemi, bez przeznaczania ich pod bieżące inwestycje mieszkaniowe.