Joanna Lebiedź, pośredniczka z agencji Lebiedź i Lebiedź, uważa, że końca kryzysu – także na rynku domów – nie widać. – Klienci są zainteresowani jedynie tanimi, a więc małymi nieruchomościami – ocenia pośredniczka. Według niej małe domy mogą stać się hitem kilku najbliższych lat. – Dopóki kredyty nie staną się bardziej dostępne, nie ustabilizuje się złotówka, nie ruszy rynek nieruchomości, dopóty będzie zapotrzebowanie na tańsze rozwiązania – tłumaczy Joanna Lebiedź.
Jak mówi Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse & Partnerzy, podobnie jak w przypadku mieszkań najmniejsze domy cieszą się największym zainteresowaniem. – Jest jednak zbyt wcześnie, by mówić o końcu kryzysu w tym segmencie nieruchomości. Obserwujemy trend powrotu do miast. Okazuje się, że sama cena domu to nie wszystko. W przypadku budynków poza Warszawą dużą niedogodnością jest długa podróż do pracy czy szkoły oraz brak infrastruktury – tłumaczy Marcin Jańczuk.
[srodtytul]Od dewelopera[/srodtytul]
W Warszawie nowe inwestycje z małymi budynkami można zliczyć na palcach. Najwięcej jest ich w prawobrzeżnej części stolicy. Osiedle Pod Olchami to inwestycja spółki Cityland Bungalows. 36 domów w zabudowie bliźniaczej powstaje w Wawrze przy ul. Celulozy. Pierwszy etap inwestycji ma być oddany w trzecim kwartale br. Na klientów czekają budynki od 98 do 104 mkw., stojące na działkach o powierzchni 230 – 300 mkw. Dom wraz z działką i wiatą garażową kosztuje 599 tys. zł.
Jak zauważa Hanna Suliga ze spółki Cityland Bungalows, domy o stosunkowo niewielkiej powierzchni wybierają chętnie młode pary, które za cenę mieszkania wolą kupić jednorodzinny budynek, lub starsi klienci, którzy zastanawiają się nad zamianą mieszkania na dom.