Po rezygnacji z dalszych prac nad projektem ustawy reprywatyzacyjnej o unieważnieniu nacjonalizacji będą nadal rozstrzygać decyzje administracyjne i wyroki sądowe.
– Liczę na to, że po odstąpieniu od generalnego uregulowania kwestii zrekompensowania utraty sądy będą interpretować przepisy nacjonalizacyjne jak najkorzystniej dla byłych właścicieli – mówi adwokat Józef Forystek prowadzący sprawy reprywatyzacyjne.
Marcin Dziurda, prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, nie ma wątpliwości, że orzecznictwo jest korzystne dla byłych właścicieli. W 2010 r. sądy przysądziły prawomocnymi wyrokami 60,5 mln zł, w większości z powództw byłych właścicieli i ich spadkobierców. Zasądzone roszczenia z tego tytułu wypłaca minister Skarbu Państwa z Funduszu Reprywatyzacyjnego. Od połowy 2001 r. do 31 grudnia 2010 r. zrealizowano 648 wniosków na łączną kwotę 590,7 mln zł. Przed sądami w całej Polsce toczy się kilkaset spraw o odszkodowania za znacjonalizowane mienie.
– Sprawy w urzędach i w sądach trwają latami. Trzeba mieć na nie zdrowie i pieniądze, a ich wynik jest niepewny. Choć więc dotychczasowe pomysły reprywatyzacyjne nie były dobre, ustawa jest niezbędna – mówi Jerzy Mańkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego.
Tylko taki akt mógłby zakończyć prawny byt dekretów i ustaw odbierających własność, na podstawie których zapadają decyzje administracyjne i wyroki sądowe. Jest wśród nich m.in. dekret z 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich, na mocy którego Skarb Państwa przejmował mienie poniemieckie na ziemiach zachodnich oraz mienie ofiar Holokaustu.