• Banki będą stosować bardziej elastyczną politykę w zakresie oceny źródeł zarobkowania – twierdzą analitycy firmy Aspiro. – W niektórych przypadkach możemy mieć nawet do czynienia z sytuacją, w której osoba reprezentująca wolny zawód osiąga w bankowym badaniu lepszy wynik niż etatowy pracownik. Np. architekt czy radca prawny działają na rynku usług charakteryzującym się stabilnym popytem, mało ryzykownym i przez to, z perspektywy banku, dają większą gwarancję spłaty zobowiązania – mówi Jakub Augustyniak, doradca w Aspiro. – Dodatkowo bój, jaki banki toczą już także o klienta pracującego w wolnym zawodzie, powoduje, że prawie zawsze możliwe są negocjacje warunków – dodaje.
• Coraz łatwiej można więc uzyskać kredyt hipoteczny w oparciu o umowę o dzieło, umowę-zlecenie czy prowadząc jednoosobową działalność gospodarczą. Osoby uprawiające wolne zawody dawno przestały być w bankach dyskryminowane.
• – Poza formalnymi różnicami w liście dokumentów niezbędnych do dostarczenia, zwłaszcza tych, które dotyczą źródeł dochodu kredytobiorcy, nie ma większych różnic niż w stosunku do osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę – zapewnia Augustyniak.
• Np. dla DnB Nord, Lukas Banku czy ING Banku Śląskiego podstawą do oceny zdolności kredytowej przyszłego klienta są uśrednione zarobki wnioskodawcy z umów o dzieło z ostatnich 12 miesięcy.
• Osoba zatrudniona w oparciu o umowę o dzieło, starająca się o kredyt hipoteczny na kupno nieruchomości o wartości 500 tys. zł, przy 20-proc. wkładzie własnym, nie może jednak zarabiać mniej niż 4 tys. zł netto miesięcznie. A jeśli klient stara się o 300 tys. zł na kupno mieszkania i nie ma przy tym własnych oszczędności, ma szansę na kredyt, o ile zarabia minimum 3,2 tys. zł netto miesięcznie.