Organizacja, której pełna nazwa brzmi Grupa Specjalna ds. Restytucji Mienia z Okresu Holokaustu, ma skompletować bazę wszystkich zgłaszanych roszczeń oraz pełną listę żydowskiej własności w Polsce, a następnie wystąpić z pozwem o odszkodowania.
Zważywszy, że przed 1939 r. na terenach ówczesnej Polski mieszkało około 3,5 mln osób narodowości żydowskiej, mogłoby chodzić nawet o 65 mld dolarów. Taka kwota oraz liczba 170 tys. nieruchomości padły podczas głośnych procesów wytoczonych przeciwko Polsce w 1999 r. przez grupy amerykańskich Żydów przed nowojorskim i chicagowskim sądem. Wtedy także amerykańskie sądy uznały, że nie mogą rozpatrywać pozwów przeciwko obcym państwom, którym przysługuje immunitet suwerenności.
Nie bardzo zatem wiadomo, do jakiego sądu miałby być skierowany pozew organizacji HEART.
Nie ma też mowy o tym, że na mocy umów z lat 60. ubiegłego wieku z 14 państwami Polska wypłaciła wielomilionowe odszkodowania za znacjonalizowane mienie obywateli tych państw, m.in. narodowości żydowskiej. Mogą oni także uzyskać odszkodowania za nieruchomości pozostawione na tzw. terenach zabużańskich. Wiele nieruchomości, mienie zamienne lub odszkodowania, wróciło do gmin żydowskich na mocy tzw. ustaw wyznaniowych.
Roszczenia społeczności żydowskiej, której przedstawiciele w momencie utraty mienia mieli obywatelstwo polskie, nie mogą być jednak traktowane jako odrębna grupa spraw rozstrzyganych według kryterium narodowości. Żadne polskie przepisy nie przewidują takiego rozróżnienia. Zgodnie z nimi muszą też być prowadzone postępowania spadkowe. Krąg spadkobierców przyjęty w polskich przepisach jest zaś daleko węższy niż np. w Izraelu, a w razie ich braku dziedziczy państwo polskie, a nie Izrael czy organizacje żydowskie.