– Panie prezydencie, ciekaw jestem, czy z pańskich badań wynika, jak zagospodarowany jest teren Gdańska i w jakich proporcjach – chciał wiedzieć mec. Piech. – Moim zdaniem ogrody działkowe nie odbiegają zbytnio od zagospodarowania miast. Tak jak w Gdańsku są piękne zakątki i takie, których jego władze muszą się wstydzić, tak i w ogrodach są działki perełki i gorsze. Jeżeli chodzi o proporcje, są one takie jak w innych obszarach miast.
Według mec. Piecha, jeżeli chodzi o problem zamieszkiwania na działkach, to winnego należy szukać raczej nie w PZD, tylko w organach publicznych, zwłaszcza w nadzorze budowlanym.
Pomimo wniosków składanych przez PZD nadzór nie reaguje i nie doprowadza do rozbiórek samowoli. PZD – podkreślił mec. Piech – jest przeciwne zamieszkiwaniu i budownictwu ponadnormatywnemu na działkach, jednak ma ograniczone kompetencje. Ponadto w znacznej część zamieszkiwanie to zaszłości jeszcze sprzed istnienia PZD. Ludzie mieszkali na terenie ogrodu, zanim został on włączony do tej organizacji. Takie przypadki są również w Trójmieście.
Zdaniem wiceprezydenta Gdańska nowa ustawa powinna dawać możliwość pozbawiania prawa do działek, jeżeli nie są one wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem lub gdy dochodzi do samowoli budowlanej.
Na obrzeżach?
Według Jacka Bieleckiego najbardziej pozytywnym skutkiem wyroku TK jest to, że gminy będą mogły od nowa decydować o swoich terenach, na których znajdują się działki.
– Chciałbym się powołać na przykłady warszawskie. Chodzi o ogrody przy ul. Racławickiej i Żwirki i Wigury, położone w bardzo atrakcyjnych punktach – mówił. – Z punktu widzenia interesu publicznego są one jakimś kuriozum. To tereny w pełni uzbrojone, idealnie skomunikowane z resztą miasta, a są tak niewłaściwie wykorzystywane, jeżeli w ogóle można mówić o ich wykorzystywaniu, w nawiązaniu do wypowiedzi wiceprezydenta Gdańska. Myślę, że będzie w tej chwili okazja, by przywrócić zdroworozsądkowe zasady gospodarowania przestrzenią. Ogródki działkowe nie są zagrożone i nadal będą istnieć. Ale czy koniecznie przy Racławickiej? Powiem więcej: nie powinno ich tam być. Nawet dla działkowców nie mają absolutnie żadnych zalet , bo docierają tam hałas i spaliny.
Zdaniem Jacka Bielawskiego wartość terenów, które są w tej chwili nieracjonalnie wykorzystywane, jest tak duża, że nawet opłaca się ponieść nakłady na przeniesienie ogrodów w zupełnie inne miejsce.