Takiego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny, który rozpatrywał sprawę legalizacji budowy wiaty na jednej z prywatnych posesji.
W 2012 roku małżeństwo wystąpiło do starosty ze zgłoszeniem zamiaru wykonania wiaty, bez ścian o powierzchni zabudowy do dwudziestu pięciu metrów kwadratowych. Obiekt miał zostać wykonany na peckach betonowych, ze słupków i belek drewnianych, z jednospadowym dachem z krokwi drewnianych, pokrytym blachą trapezową.
Starosta jednak sprzeciwił się przyszłej inwestycji twierdząc, że zamierzenie narusza ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i jest niezgodne z przepisami prawa budowlanego.
Małżonkowie nie zgodzili się ze stanowiskiem starosty, wskazując na zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, że żaden punkt tej uchwały nie odnosi się do wiat. Ich zdaniem wiata nie narusza przepisów prawa, co wskazali w odwołaniu złożonym do wojewody.
Ten jednak utrzymał w mocy decyzję starosty, kwestionując konstrukcję dachu, który zdaniem wojewody nie był symetryczny (nie zgadzały się ilości połaci dachowych, kąt nachylenia dachu czy też długość wysuniętego okapu). Stwierdził, że co prawda na budowę wiaty nie potrzebne jest pozwolenie na budowę, gdyż nie jest to budynek, niemniej jednak jego wykonanie i konstrukcja muszą być zgodne z uchwałą dotyczącą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.