Jak walczyć z nielegalnym grodzeniem jezior

Jak grzyby po deszczu wyrastają płoty nad brzegami. Choć większość stoi nielegalnie, wyegzekwowanie rozbiórki jest bardzo trudne.

Aktualizacja: 15.08.2014 13:24 Publikacja: 09.08.2014 10:00

Największą zmorą jest grodzenie jezior. Wyegzekwowanie od właścicieli daczy, by przesunęli lub częśc

Największą zmorą jest grodzenie jezior. Wyegzekwowanie od właścicieli daczy, by przesunęli lub częściowo je rozebrali, jest bardzo trudne, trzeba mieć w sobie sporo uporu i determinacji

Foto: AFP

Choć parkan nad publiczną wodą jest nielegalny, to długi spacer brzegiem jeziora, zalewu czy rzeki coraz częściej jest luksusem. Część Polaków na potęgę grodzi swoje letnie rezydencje. W wielu miejscach parkany dochodzą aż do wody i blokują innym dostęp.

Tymczasem każdy z nas ma prawo korzystać z wód publicznych, czyli tych należących do Skarbu Państwa lub samorządu. Może się w nich kąpać, uprawiać sporty wodne albo też spacerować wzdłuż brzegu. Problem w tym, że walka o rozbiórkę płotów przypomina tę z wiatrakami.

Bój wędkarzy

Najbardziej aktywni są wędkarze. Ich fora internetowe pełne są wpisów na ten temat. To oni też alarmują odpowiednie służby.

– Dwie pary spodni porwałem na drutach kolczastych podciągniętych aż do samej wody. Wkurzają mnie te płotki i inne zasieki. Jakbym miał komuś nie wiem – grzybów rosnących nad wodą nakraść albo grążele podeptać – irytuje się jeden z nich.

W wypadku sztucznych zbiorników nie można wytyczyć linii brzegowej

Inny z kolei twierdzi: Ja też nie byłbym zadowolony, gdyby ktoś obcy chodził po moim prywatnym terenie. Ale pas bezpośrednio przylegający do linii brzegowej nie jest prywatny. Właściciel działki „nad brzegiem" nie może przegradzać przejścia wzdłuż wody. Na czyjś teren prywatny wchodzić nie zamierzam, ale wzdłuż linii brzegowej rzek i jeziorek chodzę i będę chodzić.

Na stronie internetowej Stowarzyszenia Wędkarzy Internautów znajduje się dokładna instrukcja, jak radzić sobie z tym problemem. A dokładnie: jak złożyć skargę do regionalnych zarządów gospodarki wodnej.

Dzięki wędkarzom problemem grodzenia Zalewu Zegrzyńskiego zajął się rzecznik praw obywatelskich. Skargi nie były pozbawione racji. Tyle że prawo wodne nie pozwala wytyczyć linii brzegowej sztucznego zbiornika. W rezultacie trudno wyegzekwować przestrzeganie prawa do powszechnego korzystania z tych wód, np. poprzez zakaz grodzenia dostępu do wody. Czyli w praktyce nic się nie udało wskórać.

Wolnoć Tomku

W Rybnie mieszkańcy zrezygnowali ze spacerów wokół jeziora Zarybinek, bo właściciel jednej z działek tego sobie nie życzył.

Siatki grodzące prywatne działki dochodziły też aż do tafli wody Jezioraka.

– W końcu czytelnik „Kuriera Iławskiego" poskarżył się gazecie, a ta nagłośniła problem – mówi Bogusław Pinkiewicz z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Dzięki temu część ogrodzeń znikła. Z kolei w podolsztyńskim Gutkowie spór rozgorzał wokół dzikiej plaży. Właściciel nieruchomości postanowił ograniczyć dostęp do jeziora, jego zdaniem amatorzy wypoczynku zaśmiecali plażę. Mieszkańcy założyli nawet komitet ochrony plaży i protestowali.

Publicznych wód nie wolno grodzić. Trzeba zostawić wolny dostęp do nich

Przykładów lokalnych konfliktów z ostatnich lat związanych z przesadnym grodzeniem jest wiele.

Nadzór nad wodami

Skargi na grodzenie trafiają do regionalnych zarządów gospodarki wodnej.

RZGW w Warszawie w 2013 r. przeprowadził 32 kontrole związane z grodzeniem nieruchomości przyległych do linii brzegowej, a w tym roku – osiem. Najwięcej spraw dotyczy województwa warmińsko-mazurskiego. Z kolei RZGW w Gdańsku w 2011 r. dokonał 27 kontroli, w 2012 r. – 33, w 2013 r. – 14.

Gdy kontrola wykaże, że rzeczywiście właściciel posesji zagalopował się i ogrodził działkę aż po samą wodę, regionalny zarząd zwraca się do niego z wnioskiem o rozbiórkę płotu. Jeżeli stoi na gruncie należącym do Skarbu Państwa, sam go rozbiera. Może też złożyć do policji wniosek o ukaranie za wykroczenie albo do sądu o naruszenie własności.

Urszula Tomoń przyznaje jednak, że jest to bardzo trudna walka, a sprawy w sądach ciągną się latami.

Często też postępowania o ukaranie są umarzane ze względu na przedawnienie lub nikt nie chce się przyznać do postawienia płotu.

– Zdarza się, że ludzie nie mają wiedzy o obowiązującym prawie lub udają, że nie znają przepisów – tłumaczy Urszula Tomoń.

Przedstawiciele zarządów uważają też, że to trochę syzyfowa praca. Gdy jedno bowiem ogrodzenie zniknie, zaraz pojawia się kolejne.

Pod lupą NIK

Problemem płotów nad wodami zajęła się również Najwyższa Izba Kontroli. W 2011 r. sprawdziła odcinki linii brzegowych 18 jezior i stwierdziła 125 przypadków bezprawnego zagrodzenia dostępu do wody, m.in. na jeziorach: Wulpińskim, Luterskim, Niegocin i Śniardwy. Jej inspektorzy stwierdzili też, że plaże lub nabrzeża są poprzecinane siatkami, płotami i murkami, a fragmenty ogrodzeń prywatnych posiadłości wydzielały prywatne plaże i pomosty, które uniemożliwiają przejście wzdłuż brzegu jeziora lub utrudniają dojście do kąpieliska. Powszechne okazało się również zajmowanie gruntów państwowych przez właścicieli działek przylegających do jezior.

Linia brzegowa wszystkich 18 jezior objętych kontrolą przebiegała inaczej, niż wynikało to z map będących w dyspozycji zarządów gospodarki wodnej.

Po kontroli NIK stwierdziła, że urzędnicy nawet nie wiedzieli o istnieniu tych terenów. Na mapach były bowiem zaznaczone jako jeziora. Tymczasem jak gdyby nigdy nic znajdowały się na nich prywatne domy letniskowe, parkingi, hangary na łodzie i pomosty. W rezultacie z 85 tys. mkw. formalnie zapisanych jako wody nielegalnie zabudowano ponad 60 tys. mkw.

Najwyższa Izba Kontroli wezwała do natychmiastowego usunięcia nieprawidłowości oraz skierowała osiem zawiadomień do prokuratury i siedem do policji.

Teoretycznie kontrolę nad nadmiernym grodzeniem mogą sprawować gminy. Wystarczy ustalenie wyraźnych zakazów w miejscowym planie. Często jednak tego nie robią albo nie mają planów. Choć nawet gdy planu brak, są możliwości egzekwowania prawa.

Święte półtora metra

Artykuł 27 prawa wodnego zabrania grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar. Nie tylko więc samo ogrodzenie jest niezgodne z prawem, ale również postawienie tabliczki z napisem „Wstęp wzbroniony". Zakaz grodzenia nie oznacza, że właściciel ma się godzić na coś więcej niż przejście przez jego posesję. Pas gruntu nadal jest jego własnością.

Choć parkan nad publiczną wodą jest nielegalny, to długi spacer brzegiem jeziora, zalewu czy rzeki coraz częściej jest luksusem. Część Polaków na potęgę grodzi swoje letnie rezydencje. W wielu miejscach parkany dochodzą aż do wody i blokują innym dostęp.

Tymczasem każdy z nas ma prawo korzystać z wód publicznych, czyli tych należących do Skarbu Państwa lub samorządu. Może się w nich kąpać, uprawiać sporty wodne albo też spacerować wzdłuż brzegu. Problem w tym, że walka o rozbiórkę płotów przypomina tę z wiatrakami.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów