Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa w Łodzi bankrutuje. Tysiące osób boją się komornika, który z powodu długów spółdzielni może zająć ich majątek. Czy te obawy są uzasadnione?
Jerzy Jankowski:
To sytuacja nie do pozazdroszczenia. Przez nieprzemyślane ?i głupie decyzje inwestycyjne zarządu spółdzielni cierpią tysiące osób. Chciałbym jednak uspokoić spółdzielców. To, że spółdzielnia upada, nie oznacza zaraz, że komornik zapuka do ich drzwi i na poczet długów spółdzielni zajmie telewizor czy środki na ich koncie prywatnym w banku. Za długi spółdzielni członkowie odpowiadają bowiem tylko do wysokości wniesionych przez siebie udziałów członkowskich. Jeżeli było to np. 600 zł, to tylko do tej kwoty.
Nie oznacza to jednak, że syndyk w ogóle nie ma prawa rozporządzać majątkiem spółdzielni. Z czegoś długi trzeba przecież spłacić. Syndyk spienięży więc cały wspólny majątek spółdzielców, czyli np. parkingi, niezabudowane działki itp. Zajmie się także egzekucją zadłużenia spółdzielców, jeżeli zalegają w opłatach za mieszkanie. ?Ma też prawo sprzedać bloki.
A co z mieszkaniami? Można je sprzedać z lokatorami?