– Takie rozwiązanie pozwala zaoszczędzić frankowiczowi 60–100 tys. zł, gwarantuje też, że kwota kredytu będzie stała – ocenia adwokat Marcin Szymański.
Na wyrok czekają setki tysięcy frankowiczów, cały sektor bankowy i setki prawników dla nich pracujących.
Sprzyjający klientom banku wyrok TSUE może sprawić, że polskie sądy będą częściej orzekać na ich korzyść. Do tej pory banki przegrały tylko 10 proc. z prawomocnych wyroków, których było 1136. Ale w pierwszym półroczu tego roku prawie 90 proc. spraw w sądach pierwszej instancji wygrywali ich klienci. Wyrok TSUE może ten trend wzmocnić. Jeśli tak się stanie, wzrośnie liczba pozwów. A to już jest widoczne, bo przez rok liczba spraw w sądach urosła o 40 proc., do ok. 16,7 tys.
Prawnicy spodziewają się dwóch fal pozwów – pierwszej zaraz po wyroku, drugiej ok. dwóch lat później, jeśli się okaże, że klienci faktycznie częściej wygrywają.
Niekorzystny dla banków wyrok może mieć skutki kosztowne dla całego sektora. Związek Banków Polskich szacuje je na co najmniej 60 mld zł. Agencja Moody's uważa, że skłonność klientów do sądzenia się nie będzie tak wielka i koszty mogą wynieść ok. 22 mld zł. Koszty konwersji już rzędu 30 mld zł w skali sektora spowodowałyby duży niedobór kapitałów paru banków, co źle odbiłoby się na akcji kredytowej, a to na tempie wzrostu PKB. Koszty te będą jednak prawdopodobnie rozłożone na lata, więc nie powinny zachwiać stabilnością systemu finansowego. Frankowe banki zostały już przecenione po 20–30 proc. i negatywny dla nich wyrok TSUE może jeszcze zwiększyć presję GPW. Złoty może być słabszy ze względu na konieczność zabezpieczenia przez banki pozycji walutowej przed oczekiwaną konwersją kredytów.