Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku, rozpatrując sprawę skierowania do domu opieki dziecka z zespołem downa.
O umieszczenie w placówce swej niepełnosprawnej córki zwróciła się do kierownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej matka - z zawodu lekarz - która była również ustanowionym przez sąd rejonowy kuratorem dziecka.
Kobieta wyjaśniła, że jej upośledzona umysłowo córka przez wiele lat mieszkała ze swoim ojcem, a po jego śmierci wprowadziła się do niej. Zwróciła uwagę, iż po niedługim czasie w domu ujawnił się konflikt między córką, a czternastoletnim synem, który nie był w stanie zaakceptować nowego lokatora. Matka dodała, że rosnący spór pomiędzy rodzeństwem zmusił ją do znalezienia optymalnego rozwiązania, ukierunkowanego na zapewnienie bezpieczeństwa obojgu dzieciom. Zdaniem kobiety, w żaden sposób nie jest ona w stanie cały czas pilnować rodzeństwa - z uwagi na charakter pracy, połączony z odbywaniem dyżurów i licznymi wyjazdami.
Matka oświadczyła również, że żadnego efektu nie przynoszą liczne rozmowy z rodzeństwem, które czasem prowadzone są w obecności lekarzy z poradni pedagogiczno – psychologicznej.
Działający z upoważnienia burmistrza miasta kierownik MOPS, po przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego, odmówił skierowania dziecka do domu pomocy społecznej. Stwierdził, iż córka jest osobą niepełnosprawną, która co prawda wymaga pomocy, to jednak potrafi wykonywać proste czynności takie, jak ubieranie i jedzenie oraz potrafi czytać i pisać. Ponadto w stopniu zadowalającym wykonuje czynności samoobsługowe, chętnie uczestniczy w zajęciach organizowanych przez ośrodek jak i samodzielnie pokonuje drogę z domu do placówki.