Urzędy, szpitale i jednostki policji muszą zapewnić osobom niesłyszącym pomoc tłumacza języka migowego. W skomplikowanych sprawach urzędy zwrócą się o pomoc tłumacza z zewnątrz. Zgodnie z ustawą o języku migowym w takiej sytuacji skorzystać mogą z usług osób zamieszczonych w rejestrze prowadzonym przez wojewodę.
Przepis pozostaje jednak martwy: rejestry są prawie puste. Tłumacze nie chcą się do nich wpisywać, chociaż sam wpis jest bezpłatny. Na przykład do łódzkiego rejestru wpisał się tylko jeden tłumacz, a w Pomorskiem czterech, ale świadczą usługi tylko w części województwa. Podobnie jest w województwie lubuskim. Do rejestru wpisała się jedna tłumaczka i działa w Gorzowie, w gminach: Kłodawa, Deszczno, Bogdaniec, Santok, Lubuszyn i Witnica. Tłumaczka zna polski język migowy (PJM) i system językowo-migowy w stopniu średnio zaawansowanym.
Jest jeszcze jeden problem. Tłumacze nie chcą się wpisywać na listę, ponieważ szansa, że otrzymają zlecenie, jest znikoma. Problematyczne staje się także wynagrodzenie.
– Od chwili uruchomienia rejestru jeszcze nikt do mnie nie dzwonił. A urzędy nie zarezerwowały w tym roku środków finansowych dla tłumaczy – mówi Piotr Zdzisław Krupa wpisany do rejestru w województwie podkarpackim.
Ustawa o języku migowym weszła w życie 1 kwietnia – podczas roku budżetowego.