Wielokrotnie odkładany start amerykańskiej sondy Dawn zaplanowano na czwartek. Jeżeli z powodu warunków pogodowych sonda nie znajdzie się w kosmosie do końca miesiąca, planetoidy oddalą się od Ziemi na tyle, że pojazd nie będzie miał szans ich dogonić.
Do startu misji pozostało niewiele czasu. Okno otworzy się 27 września o godzinie 13.20 naszego czasu, a zamknie o 13.49. Na przylądku Canaveral na Florydzie, skąd ma wystartować rakieta z sondą Dawn na pokładzie, będzie wtedy wczesny ranek. Atmosfera jest nerwowa, bo i pogoda nad przylądkiem Canaveral niepewna.
Jeśli start nastąpi zgodnie z planem NASA, w 2011 roku sonda dotrze do planetoidy Westa i przez kilka miesięcy będzie jej sztucznym satelitą. W 2015 roku wejdzie na orbitę Ceres (uznanej za tzw. planetę karłowatą). W swej podróży ma przebyć dystans ponad 5 mld kilometrów.
Ceres i Westa to dwa z czterech największych obiektów w pasie planetoid pomiędzy Marsem a Jowiszem. Oba powstały w momencie narodzin Układu Słonecznego - 4,5 mld lat temu. Misja Dawn ma sprawdzić, czy te obiekty są okruchami kosmicznego gruzu, z którego formowały się planety. Siły grawitacyjne tworzącego się Układu Słonecznego tak się rozłożyły, że rozdrobniony gruz nie skupił się i nie powstały z niego wielkie planety, takie jak Ziemia. Astronomowie mają nadzieję, że kosmiczne odłamki, choć od chwili narodzin przeszły ewolucję, mają materię prawie niezmienioną od momentu tworzenia się planet.
Sonda zabierze w kosmos dwie kamery obserwacyjne pracujące w świetle widzialnym i w podczerwieni. Uczeni chcą przyjrzeć się powierzchni Ceres i Westy, zajrzeć do pogrążonych w wiecznych ciemnościach kraterów. Spektrometr gamma pozwoli na zbadanie składu chemicznego obu obiektów. Poszukiwania będą się koncentrować na znalezieniu pierwiastków radioaktywnych oraz azotu, tlenu i wodoru. Obecność tych gazów potwierdziłaby występowanie zamrożonej wody. Sonda zbada także pole grawitacyjne Ceres i Westy.