Wyspa skarbów na Nilu

Wykopaliska w Afryce. Polacy odkryli starożytne kamienne żarna, które wcale nie służyły do mielenia mąki, tylko złotonośnej skały

Publikacja: 07.04.2009 20:41

Gdyby w epoce kamienia ktoś sfotografował poszukiwaczy złota przy pracy, obraz byłby dokładnie taki

Gdyby w epoce kamienia ktoś sfotografował poszukiwaczy złota przy pracy, obraz byłby dokładnie taki jak na tym współczesnym zdjęciu wykonanym w 2009 roku w rejonie wioski Tanta nad Nilem w Sudanie

Foto: Fotorzepa, Bogdan Żurawski Bogdan Żurawski

Odkrycie to wygląda jak wyjęte z filmu o Indianie Jonesie. Nad Nilem, w rejonie IV katarakty (Hamadab) powstaje tama, spiętrzone wody wkrótce zaleją teren. Pod wodą znajdzie się mnóstwo zabytków. Polscy naukowcy przybywają w ten rejon, aby ratować, co się da.

Także twierdzę Tanta, znaną z opisu z 1821 roku i fotografii z 1905 roku. Fotografują, mierzą, rysują, zbierają zabytki wokół twierdzy. Ich zaciekawienie budzą potłuczone żarna w twierdzy i nad Nilem. Wypytują o nie miejscowych mieszkańców. Po rozmowie z nimi są zaskoczeni i zdumieni: żarna, kamienne moździerze, wcale nie służyły do ucierania mąki, tylko do kruszenia skały na proszek, z którego pozyskiwano złoto.

[srodtytul]Jak przed naszą erą [/srodtytul]

Jeden z mieszkańców wioski na wyspie Tanta, zagadnięty o żarna, wykopał na oczach zdumionych archeologów prawie kompletny egzemplarz. – Początkowo nie uwierzyłem w jego opowieść – wspomina dr Bogdan Żurawski kierujący w Sudanie misją Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW. – Powiedział mi, że jego ojciec i dziadek właśnie na tych wykopanych żarnach i na innych, podobnych, kruszyli złotonośne skały. Przywozili je wielbłądami z kopalń leżących na zachód od Nilu. Archeolodzy poważnie potraktowali tę opowieść i rozpoczęli poszukiwania. Z dobrym skutkiem. W pobliżu twierdzy znaleźli pozostałości basenów do płukania złota.

Zlokalizowali również miejsce, z którego pochodziło złoto: góry Gurgirib. Siedem kilometrów od Nilu, przy drodze biegnącej korytem wyschniętej dziś rzeki Wadi el Achla, mieści się wioska poszukiwaczy złota. – Osadę dużo wcześniej słychać, niż widać, z powodu łoskotu młotów, którymi siedzący w kucki mężczyźni kruszą grudy skalne. Jedyny element, który przypomina, że jesteśmy w XXI wieku naszej ery, a nie w XXI wieku przed naszą erą, to chiński silnik spalinowy używany do kruszarki ucierającej na proszek kamienie rozbijane ręcznie. Przed wiekami robiono to w kamiennych moździerzach i żarnach, których jest pełno w okolicy – wyjaśnia dr Żurawski.

Mieszkańcy okolicznych wiosek eksploatują złotonośne złoże w taki sposób jak przed setkami lat. Pokruszoną skałę pakują do worków i przewożą nad brzeg Nilu, gdzie ją szlamują, czyli płuczą wodą na sitach. – Jeden z poszukiwaczy znalazł samorodek i kupił za niego telewizor, telefon i motor – mówi dr Żurawski.

[srodtytul]Przed naszą erą [/srodtytul]

Archeologiczne badania ratownicze prowadzone przez polskich naukowców rzuciły światło na początki wydobywania złota w tym regionie. Intensywna eksploatacja kruszcu trwała tam już od połowy III tysiąclecia p.n.e. Jednak w starożytności poszukiwacze nie transportowali złotonośnej skały nad Nil, aby ją tam szlamować. Z niedostatkiem wody radzili sobie skutecznie, ale inaczej. Koryto istniejącej tam okresowej rzeki (wadi) przegradzali tamą. W porze deszczowej woda rozlewała się szeroko. Wprawdzie wsiąkała w piasek, ale nie na tyle szybko, aby brakowało jej do szlamowania.

Jednak z czasem zmienił się klimat, północna granica deszczów monsunowych przesunęła się znacznie na południe, dlatego Wadi el Achla przestała zapełniać się okresowo wodą, urobek trzeba było transportować nad Nil.

Istnienie kopalni złota w Wadi el Achla wyjaśniło zagadkę, z interpretacją której archeolodzy mieli trudności. W czasie badań ratowniczych w tym rejonie odkryli wiele grobów z różnych epok. Wszystkie zostały obrabowane. Obecność złota była przyczyną rabunku grobów na niesłychaną skalę.

– W czasie badań w tym regionie nie znaleźliśmy żadnego grobu przeoczonego przez rabusiów. Ostatni raz widziałem świeże ślady działalności rabusiów w marcu 2009 r. w twierdzy na nilowej wyspie Korta, na północ od Tanty. Według miejscowej tradycji przechowywano w niej złoto wydobywane z dna rzeki – wyjaśnia dr Żurawski.

Odkrycie to wygląda jak wyjęte z filmu o Indianie Jonesie. Nad Nilem, w rejonie IV katarakty (Hamadab) powstaje tama, spiętrzone wody wkrótce zaleją teren. Pod wodą znajdzie się mnóstwo zabytków. Polscy naukowcy przybywają w ten rejon, aby ratować, co się da.

Także twierdzę Tanta, znaną z opisu z 1821 roku i fotografii z 1905 roku. Fotografują, mierzą, rysują, zbierają zabytki wokół twierdzy. Ich zaciekawienie budzą potłuczone żarna w twierdzy i nad Nilem. Wypytują o nie miejscowych mieszkańców. Po rozmowie z nimi są zaskoczeni i zdumieni: żarna, kamienne moździerze, wcale nie służyły do ucierania mąki, tylko do kruszenia skały na proszek, z którego pozyskiwano złoto.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Nauka
Wilki same się udomowiły? Ciekawy wynik matematycznej symulacji
Nauka
Zaskakujące odkrycie dotyczące jądra Ziemi. Co dzieje się w środku planety?
Nauka
"Ogromne konsekwencje" decyzji Donalda Trumpa. Wstrzymane badania nad HIV i malarią
Nauka
Naukowcy: Olbrzymi podwodny wulkan może wybuchnąć przed końcem 2025 roku
Nauka
Nowy gatunek ptasznika australijskiego. Naukowcy radzą: nie dotykać