Przemożna siła nadziei

Po raz kolejny w swej karierze Barack Obama triumfuje, zanim zdołał cokolwiek zrobić

Publikacja: 09.10.2009 21:12

Barack Obama

Barack Obama

Foto: AFP

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/375348.html]Komentarz wideo[/link][/b]

Niemal całą swą dotychczasową karierę polityczną 48-letni Barack Obama oparł na dwóch filarach: nadziei i antybushyzmie. Jak dotąd przynosi to oszałamiające efekty.

– Jesteśmy nadzieją na przyszłość. Możemy uczynić ten świat takim, jaki powinien być – mówił podczas kampanii wyborczej. I choć jego krytycy, tacy jak prawicowy publicysta Charles Krauthammer, mówili raczej o „zuchwałości, z jaką Obama sprzedaje nadzieję”, demokrata porwał miliony. Także komitet przyznający pokojowego Nobla. Nagrody na tacy

Już jako stanowy senator w stolicy Illinois, Springfield wykazywał się przede wszystkim niezwykłą umiejętnością nawigowania na trudnym dla żółtodzioba terenie – tamtejsza scena polityczna słynie z brutalnych reguł gry.

– To bardzo inteligentny, a zarazem niezwykle ambitny człowiek. Nigdy nie spuszczał z oka głównej nagrody, a nagrodą tą z pewnością nie było Springfield. Jeśli zasługuje na to, by zostać prezydentem, to nie z powodu dokonań ustawodawczych – wspominał były republikański senator stanowy Steven Rauschenberger.

Kolejne nagrody – w postaci fotela w elitarnym klubie, jakim jest Senat USA, a potem najwyższa, czyli prezydentura – zostały podane Obamie niejako na tacy. Od pamiętnego popisu oratorskiego podczas konwencji wyborczej demokratów w 2004 roku, który katapultował go z politycznego niebytu na szczyty, Obama mówił wielokrotnie o „zuchwałości nadziei” oraz własnej wizji lepszej Ameryki i lepszego świata. Jak dotąd nie zdołał jednak zamknąć choćby jednego ważnego etapu w realizacji któregokolwiek ze swych ambitnych zamierzeń.

Na Kapitolu miał niewiele czasu, by zająć się poważnym ustawodawstwem, bo już od końca 2006 roku pochłaniała go kampania wyborcza. Jako prezydent zdążył zaledwie zmienić ton amerykańskiej polityki zagranicznej – decydując się na nowe otwarcie w stosunkach z Rosją, przemawiając w Kairze do światowej społeczności muzułmańskiej, wznawiając próbę dialogu na Bliskim Wschodzie czy ogłaszając wizję świata wolnego od broni nuklearnej.

Obama nie jest pozerem ani obłudnikiem. To człowiek poważny, który głęboko wierzy w to, co mówi, i dotrzymuje danego słowa. Dowodem była choćby jego powszechnie krytykowana wypowiedź o gotowości do negocjacji z Iranem bez warunków wstępnych.

– Wszyscy mu mówili: wycofaj się z tego, to cię będzie drogo kosztowało. Ale on nie chciał o tym słyszeć – mówił mi kiedyś jeden z pracowników sztabu Baracka Obamy. Obama jednak do dziś pozostaje konsekwentny – niedawno odbyło się pierwsze od 30 lat spotkanie wysokich rangą dyplomatów obu państw.

[srodtytul]Zaprzeczenie Busha[/srodtytul]

Konsekwencja i szczerość nie zapewnią jednak sukcesu misji budowania lepszego świata. Dobre słowo nie da gwarancji, że Iran zrezygnuje z nuklearnych ambicji, Rosja zdemontuje swój atomowy arsenał, a Palestyńczycy pogodzą się z Izraelczykami.

Komitet w Oslo uznał jednak, że sama „zmiana światowego klimatu politycznego” jest wystarczająco dużym osiągnięciem. To oczywiste nawiązanie do polityki poprzednika Obamy.

Jeszcze jako lokalny polityk w Illinois wypowiadał się zdecydowanie przeciwko wojnie w Iraku – zresztą w jego liberalnym środowisku nie wymagało to szczególnej odwagi. W miarę pogłębiania się nienawiści do George’a W. Busha poglądy Obamy zaczęły być coraz większym jego atutem. Stał się wręcz światowym symbolem antybushyzmu, o czym najlepiej świadczyły wielotysięczne tłumy witające go latem 2008 roku w ziejącym nienawiścią do „W” Berlinie.

Członkowie Komitetu Noblowskiego też nie ukrywali głębokiej niechęci do poprzedniego prezydenta USA. – To kopniak w łydkę dla administracji Busha – stwierdził przewodniczący komitetu Thorbjoern Jagland, przyznając w 2002 roku nagrodę byłemu demokratycznemu prezydentowi USA Jimmy’emu Carterowi.

„Amerykanie zadają sobie pytanie, co właściwie osiągnął prezydent Obama. To bardzo niefortunne, że jego gwiazdorstwo przyćmiło wysiłki niezmordowanych obrońców pokoju i praw człowieka i ich rzeczywiste osiągnięcia” – stwierdził jeden z liderów Partii Republikańskiej Michael Steele. Nawet zagorzałym zwolennikom Obamy w Ameryce trudno było odeprzeć te zarzuty.

[ramka][srodtytul] Za co nagroda?[/srodtytul]

Przywódcy państw otrzymywali dotychczas Nagrody Nobla za konkretne osiągnięcia dla pokoju.

- Woodrow Wilson (1919) Prezydent USA. Rok wcześniej, dzięki udziałowi Ameryki, zakończyła się pierwsza wojna światowa, a kilka miesięcy wcześniej dzięki Wilsonowi powołano do życia Ligę Narodów. Poprzedniczkę ONZ, która miała zagwarantować świat bez wojen.

- Anwar Sadat i Menachem Begin (1978) Prezydent Egiptu i premier Izraela nagrodę otrzymali w w dowód uznania za podpisanie porozumień pokojowych z Camp David.

- Michaił Gorbaczow (1990) Ostatni przywódca Związku Sowieckiego. Pokojowego Nobla otrzymał za wkład w zapoczątkowanie procesu zmian, które doprowadziły do wyzwolenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej w 1989 roku spod radzieckiej dominacji.

- Frederik Willem de Klerk i Nelson Mandela (1993) Ostatni biały prezydent Republiki Południowej Afryki i lider walczącego o równouprawnienie Murzynów Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) Nagrodę Nobla otrzymali za porozumienie, które rok później doprowadziło do upadku apartheidu.

- Jaser Arafat, Icchak Rabin i Szymon Peres (1994) Przywódca Palestyńczyków oraz premier i szef dyplomacji Izraela. Trzech bliskowschodnich polityków uhonorowano Noblem za podpisanie rok wcześniej porozumienia pokojowego z Oslo, na mocy którego powstała Autonomia Palestyńska.

[i]—oprac. p.z.[/i][/ramka]

[ramka][b][link=http://www.rp.pl/temat/373344_Noble_2009.html]Odwiedź nasz specjalny serwis Noble 2009[/link][/b]

Informacje o tegorocznych laureatach: [b][link=http://nobelprize.org" target="_blank]nobelprize.org[/link][/b][/ramka]

[ramka][b]Laureaci pokojowego Nobla z ostatnich lat:[/b]

2009 - Barack Obama

2008 - Martti Ahtisaari

2007 - Al Gore i Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu

2006 - Muhammad Yunus i Grameen Bank z Bangladeszu

2005 - Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej i jej szef Mohamed El-Baradei

2004 - Wangari Maathai

2003 - Shirin Ebadi

2002 - Jimmy Carter

2001 - Kofi Annan

2000 - Kim Dae-jung

[i]Reuters[/i][/ramka]

[ramka][b]Amerykańscy laureaci pokojowej Nagrody Nobla[/b]

2009: Barack Obama

2007: Al Gore

2002: Jimmy Carter

1997: Jody Williams

1986: Elie Wiesel

1973: Henry A. Kissinger

1970: Norman E. Borlaug

1964: Martin Luther King

1962: Linus Carl Pauling

1953: George Catlett Marshall

1950: Ralph Bunche

1946: John Raleigh Mott i Emily Greene Balch

1945: Cordell Hull

1931: Jane Addams i Nicholas Murray Butler

1929: Frank Billings Kellogg

1925: Charles Gates Dawes

1919: Thomas Woodrow Wilson

1912 Elihu Root

1906: Theodore Roosevelt

[i]AFP[/i][/ramka]

Nauka
Dlaczego koty są rude? Naukowcy w końcu rozwiązali zagadkę DNA
Materiał Partnera
Czy jest pan/pani za…? Oto, jak sposób zadawania pytań wpływa na odpowiedzi
Materiał Partnera
Wzór na sprawiedliwość. Jak matematyka może usprawnić budżet obywatelski?
Nauka
Naukowcy zaobserwowali „piractwo lodowe” na Antarktydzie. Zachodzi szybciej, niż sądzono
Nauka
Przełomowe odkrycie naukowców dotyczące szpaków. Podważa wcześniejsze twierdzenia