Powtarzanie, że prezydentowi USA zależy na pokojowej Nagrodzie Nobla może się już wydawać nudne. Ale gdy się posłucha swoistej laudacji wygłoszonej pod koniec sierpnia w Białym Domu przez jego najważniejszego doradcę od zaprowadzania pokoju, specjalnego wysłannika w rejony konfliktów i przyjaciela Steve’a Witkoffa, to można odnieść wrażenie, że to naprawdę ukochany cel przywódcy mocarstwa numer jeden. Najlepsza nagroda dla sędziwego biznesmena i polityka, który ma już wszystko, wielką władzę, wielkie pieniądze, wspaniałe prezenty, ale takiej nagrody nie ma. Witkoff sprawił mu wielką radość mówiąc, że nikt nigdy na pokojowego Nobla tak nie zasłużył jak Trump. Tylko ten norweski Komitet Noblowski jeszcze tego nie może pojąć – sugerował Witkoff kilka tygodni przed ogłoszeniem nazwiska laureata. W tym roku nie pojął – to już wiemy, Nobla dostała Wenezuelka Maria Corina Machado. Ale Trump z dużym udziałem Witkoffa pracuje nad daniem mu szansy w przyszłym roku.