Ötzi — jak nazwany został człowiek, którego zamrożone zwłoki sprzed 5 tys. lat znalezione zostały w okolicy doliny Ötz w Południowym Tyrolu — został tam pogrzebany, a nie zamordowany. Tak przynajmniej uważa prof. Luca Bondioli z Narodowego Muzeum Prehistorii i Etnologii w Rzymie.

Autopsja z roku 2001 wykazała, że Ötzi zginął ugodzony strzała z łuku. Co do tego faktu naukowcy się zgadzają. Prof. Bondioli wraz z międzynarodowym zespołem w na łamach magazynu „Antiquity” publikuje sprawozdanie z badań nad przypadkiem Ötziego. Naukowcy sporządzili szczegółową mapę położenia wszystkich artefaktów znalezionych w najbliższej okolicy. Rozproszenie przedmiotów, zsuniecie się wzdłuż zbocza wskazuje na to, że mogły pierwotnie znajdować się w jednym miejscu na skalnej półce. Naukowcy doszli do wniosku, że miejsce, gdzie odkryto ciało wcale nie było widownią zbrodni.

Zamrożone zwłoki Ötziego było wielokrotnie badane na wiele sposobów — m.in analizowano pyłki roślin znalezione w żołądku i pobliżu mumii. Pyłki z przewodu pokarmowego świadczą o tym, że Őtzi zginął na wiosnę, natomiast te znalezione w lodzie sugerują, że ciało znalazło się w tym miejscu późnym latem. Na tej podstawie prof. Bondioli twierdzi że zwłoki zostały przeniesione w góry kilka miesięcy po śmierci Őtziego. Według badaczy świadczy to o tym, że zmumifikowane zwłoki „człowieka lodu” zostały znalezione w miejscu pochówku.

— Őtzi musiał być bardzo ważną osobą, skoro został przeniesiony tak wysoko w góry — przypuszcza prof. Bondioli — Być może był jakimś rodzajem wodza. Prof. medycyny Frank Ruehli z Uniwersytetu w Zurychu, który przeprowadzał autopsję nie do końca zgadza się z hipotezą o pochówku. — Lewe ramię znajduje się w dziwacznym położeniu. To musiało stać się w chwili śmierci — twierdzi prof. Frank Ruehli. — Skoro był wodzem, dlaczego jego ludzie po śmierci nie przywrócili wywiniętego ramienia do właściwej pozycji? — powiedział naukowiec serwisowi BBC News. —Tego można by się spodziewać w przypadku bardzo ważnej osoby.

Inni naukowcy też są sceptyczni. — To interesująca hipoteza, ale nie żelazny dowód — powiedział dr Wolfgang Muller z Royal Holloway University w Londynie. — Gdyby rzeczywiście został tam pochowany, ludzie którzy go zanieśli musieliby odbyć bardzo długą i trudną drogę od osad znajdujących się znacznie niżej.