[ramka][b]prof. Marian Szamatowicz[/b] | [i]kierownik Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. W 1987 roku jako pierwszy w Polsce dokonał zapłodnienia metodą in vitro[/i]
To dla mnie wspaniała wiadomość. Nagroda Nobla należała się Robertowi Edwardsowi od dawna. Kiedy w 1978 roku w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego urodziło się pierwsze dziecko w historii, dokonał się prawdziwy przełom. Ten pierwszy raz był ogromnie ważny z ludzkiego punktu widzenia, bo właśnie wtedy miliony par zmagających się z niepłodnością uzyskały możliwość posiadania dzieci! W ośrodku białostockim, w którym pracuję, po leczeniu metodą in vitro urodziło się ponad 3 tysiące dzieci. Doskonale pamiętam, jak 12 listopada 1987 roku w Państwowym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku przyszła na świat dziewczynka, pierwsze polskie dziecko poczęte wskutek zapłodnienia pozaustrojowego. To była piękna chwila. Tym bardziej niezrozumiałe jest dla mnie dążenie niektórych polskich polityków do zakazu stosowania tej metody. No bo jak można zakazać leczenia choroby? Przecież niepłodność jest chorobą uznaną przez Światową Organizację Zdrowia i ę trudno wytłumaczyć fakt, iż leczenie jej nie jest w Polsce refundowane ze środków przeznaczonych na ochronę zdrowia. Cierpią na tym ludzie biedni, bo przecież bogatych i tak będzie stać na takie leczenie. Jeśli nie tu, to za granicą. Mam nadzieję, że ta nagroda uzmysłowi politykom, jakim błogosławieństwem jest zapłodnienie in vitro i że warto je rozwijać, a nie myśleć nad zakazami, zwłaszcza że z problemem niepłodności zmaga się w Polsce aż 12 – 15 proc. par.
[i]—not. astan[/i][/ramka]
[ramka][b]prof. Kazimierz Szewczyk[/b] | [i]kierownik Zakładu Bioetyki Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, członek założyciel Polskiego Towarzystwa Bioetycznego[/i]
Wszystkie kontrowersje to rzecz światopoglądowa, głównie dotycząca tego, kiedy zaczyna się człowiek jako osoba. Człowiek jako przedstawiciel gatunku Homo sapiens zaczyna się w momencie zapłodnienia, ale kiedy zaczyna się jako osoba z prawami moralnymi – z prawem do życia na czele – to jest zagadnienie światopoglądowe i filozoficzne. Nigdy nie znajdzie ono rozstrzygnięcia powszechnego, dlatego ta metoda będzie przez długi czas kontrowersyjna. Uważam, że zarodkom ludzkim należy się specjalna ochrona i instytucje, które wykonują to zapłodnienie, powinny z należytym szacunkiem się do nich odnosić, jednak różne kraje przyjmują tu różne rozwiązania. Technologia ta może zaburzać tradycyjne relacje rodzinne. Dawca nasienia nie musi być przecież małżonkiem czy nawet partnerem matki dziecka. Dawczyniami komórki jajowej mogą być obce kobiety, można być również dawcą zapłodnionej zygoty. Dlatego metoda in vitro jest wyzwaniem dla klasycznych stosunków rodzicielskich. Można dokonywać diagnostyki preimplantacyjnej, czyli likwidować pewne wady genetyczne u dwukomórkowego zarodka, pobierając fragmenty materiału. Wtedy paradoksalnie kobieta – po raz pierwszy w dziejach – może zajść w ciążę „na próbę”. Jeżeli okaże się, że zygota nie jest nosicielem wady, to się ją implantuje, a jeśli jest, to z implantacji rezygnuje.
[i]—pap[/i][/ramka]