– Za warunki pogodowe w ostatnim czasie nie można winić globalnego ocieplenia – ocenia dr Howard Bluestein, meteorolog z University of Oklahoma.
Wtórują mu inni naukowcy: – Jeśli spojrzymy na dane z 60 lat, zobaczymy, że liczba tornad znacząco wzrosła, jednak jest to efekt lepszej wykrywalności tych zjawisk, a nie realny wzrost – twierdzi dr Grady Dixon, meteorolog i klimatolog z Mississippi State University.
Jednak największa fala tornad od 37 lat przetaczająca się obecnie przez USA zdaje się temu przeczyć. Trąby powietrzne zabiły ponad 350 osób w ośmiu stanach. Moc żywiołu nie schodziła poniżej wartości EF-3, a jedno z tornad – w stanie Missisipi – osiągnęło najwyższą ocenę EF-5. Aż 337 ofiar pochłonęła feralna środa, 27 kwietnia, z czego 246 osób zginęło w samej tylko Alabamie. To drugi tak zabójczy dzień w historii tornad – rekord padł 18 marca 1925 roku, kiedy huraganowy wiatr zabił 747 osób. Bilans kwietnia ujawnił kolejny rekord: amerykańska National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) naliczyła 600 trąb.
– To będzie rok pod znakiem tornad – twierdzi David Imy z NOAA. – Jednak wiąże się to z naturalnymi wahaniami atmosferycznymi na planecie, a nie ze zmianami klimatu.
Za obecny stan rzeczy naukowcy winią przede wszystkim zwykłe w tym rejonie perturbacje pogodowe, dotkliwie odczuwalne właśnie na wiosnę.