Mimo że tablica z okresowym układem pierwiastków wisi w każdej szkole, Nagroda Nobla ominęła Dmitrija Mendelejewa, choć wszystko odbyło się lege artis. W latach 1905–1907 był trzykrotnie wśród nominowanych, lecz członkiem Komitetu Noblowskiego był wówczas szwedzki chemik Svante Arrhenius, który nie zapomniał Mendelejewowi krytyki jego teorii dysocjacji elektrolitycznej i głosował przeciw jego kandydaturze.
Nagrody nie otrzymał Henri Poincare, prekursor teorii względności, miał on nawet pretensje do Einsteina o to, że nie postąpił zgodnie z przyjętą w nauce zasadą i nie powołal się na dokonania poprzedników, w tym przypadku jego.
Trudno sobie wyobrazić chemię bez teorii kwasów i zasad Gilberta N. Lewisa. Sugerował on istnienie wolnych rodników, pierwszy uzyskał ciężką wodę i użył terminu „foton". Do nagrody nominowany był 35 razy, bez rezultatu. Czy dlatego, że był skłócony z europejskimi uczonymi?
Wkład Henry'ego Eyringa w poznanie przebiegu elementarnych reakcji chemicznych jest nie do przecenienia. A jednak i jego ominął laur. Eyring był aktywnym wyznawcą Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, czyli mormonów. W przedwojennej protestanckiej Szwecji taki kandydat był nie do przyjęcia.
Jocelyn Bell była doktorantką Anthony'ego Hewisha w obserwatorium radioastronomicznym w Cambridge. Pierwsza odkryła promieniowanie pulsara. Publikację tej pracy podpisało pięciu autorów, na pierwszym miejscu prof. Hewish, Jocelyn Bell była druga. Nagrodę otrzymał Hewish.