Beyonce, która zaczęła karierę w girlsbandzie Destiny’s Child, dziś jest jedną z najbardziej wpływowych postaci światowego showbiznesu. Jej majątek ocenia się na pół miliarda dolarów, na co złożył się warty 50 mln kontrakt z Pepsi, ale też wpływy z jej ostatniego „Formation World Tour”, czyli 250 milionów dolarów. Łącznie ze swoim mężem raperem Jay-Z mają fortuną ocenianą na 1,8 mld dolarów.
Kiedy Beyonce w 2016 r. wydała „Lemonade”, fani tylko w pierwszym tygodniu kupili blisko 650 tysięcy egzemplarzy. Ale teraz po premierze „Renaissance” warto pisać wyłącznie o muzyce. Płyta jest świetna, wyprodukowana w taki sposób, że stanowi niekończące się muzyczne party bez sekundy przerwy, ponieważ piosenki są połączone.
Beyonce śpiewa, rapuje lub śpiewa delikatnie falsetem w uniesieniu, które podkreślają także souolowe motywy - pełna energii, bez problemu udowadniając, że jest godna tytułu Queen B. Tą płytą zrobiła coś, czego nie pokazała od lat Madonna, dlatego to Beyonce jest dziś amerykańską królową pop, która o globalny tytuł ściga się tylko z Adele.
Album jest poświęcony jej dzieciom, mężowi i wujkowi Jonny'emu, zmarłemu kuzynowi, który był gejem i walczył z HIV, a jako pierwszy wprowadził ją w świat muzyki.
„Po całej izolacji i niesprawiedliwości w ciągu ostatniego czasu myślę, że wszyscy jesteśmy gotowi podróżować, kochać i znowu się śmiać. Czuję, że pojawia się renesans i chcę być częścią pielęgnowania tej ucieczki od problemów w każdy możliwy sposób”.