Zawsze inny David Bowie

Warner kupił za 250 mln dol. prawa do dorobku artysty. 8 stycznia mija 75. rocznica jego urodzin.

Publikacja: 04.01.2022 17:58

Dawid Bowie zmarł sześć lat temu po premierze albumu „Blackstar”. Do końca ukrywał chorobę

Dawid Bowie zmarł sześć lat temu po premierze albumu „Blackstar”. Do końca ukrywał chorobę

Foto: Sony Music

Wartość kontraktu podało „Variety". Warner kupił za ćwierć miliarda dolarów prawa do 26 albumów m.in. z piosenkami „Let's Dance", „Space Oddity," „Changes," „Ziggy Stardust", „Starman," „Rebel Rebel," „Fame", „Ashes to Ashes", „Lazarus". Ale kontrakt obejmuje też dwa albumy grupy Tin Machine oraz single, w tym z projektów filmowych. Umowa obowiązywać będzie od 2023 r. Tym samym Warner zyska kontrolę nad dorobkiem artysty, który najbardziej steatralizował swoje muzyczne wcielenia, wprowadzając je w wymiar kosmity i science fiction.

Detektyw z Oxford

Już w trakcie dopinania umowy ukazał się zestaw „Brilliant Adventure", albumów z lat 1992–2001, wzbogacony niewydaną wcześniej płytą „Toy". Bowie nagrał ją po triumfalnym występie na festiwalu w Glastonbury w 2000 r. Zawiera głównie najwcześniejsze piosenki z okresu przed „Space Oddity", jednak wykonane na nowo. Dziś wydaje się to nieprawdopodobne, ale kłopoty finansowe Virgin Records sprawiły, że firma uznała publikację krążka za ryzykowną, a wręcz nieopłacalną. W ten sposób na dwie dekady album trafił do archiwów. Tymczasem nagrane na nowo pierwsze single „I Dig Everything", „You've Got a Habit of Leaving" i balladowy „The London Boys" z lat 1965–1966 brzmią niezwykle atrakcyjnie.

Najważniejszym utworem w kolekcji jest „Shadow Man", nie niewydany wcześniej w żadnej formie -z sesji „Ziggy Stardust", a zainspirowany refleksjami Junga na temat znaczeń związanych z cieniem („chociaż jest rezerwuarem ludzkiej ciemności – a może właśnie dlatego – stanowi siedlisko twórczości"). Biorąc pod uwagę liczne transformacje w życiu artysty i wiele wcieleń estradowo-filmowych – można tę myśl uznać wręcz za jego credo.

Czytaj więcej

Wystawa w Paryżu. Tysiąc pamiątek po dawnym idolu

Boks przypomina eksperymenty Bowiego z elektronicznymi i tanecznymi dźwiękami. Rozpoczęły się po rozpadzie rockowej formacji Tin Machine i ślubie z modelką Iman – wraz z płytą „Black Tie White Noise" (1993). Doszło wtedy do ponownego spotkania z Nilem Rodgersem, liderem Chic, ale też producentem „Let's Dance" oraz kolegami z epoki glam: gitarzystą Mickiem Ronsonem i pianistą Mikiem Garsonem, bodaj najważniejszym współpracownikiem Bowiego. Ronson zdążył nagrać m.in. taneczną wersję „I Feel Free" Creamu.

Z kolei kompozycja tytułowa jest nasycona brzmieniami free-jazzowymi. „I Know It's Gonna Happen Someday" to śpiewana w stylu eksperymtalnego gospel nowa wersja piosenki Morriseya.

„Buddha of Subburbia" jest uważany za najbardziej pomijany album w dorobku muzyka. Wszystko zaczęło się od skomponowania ścieżki dźwiękowej do filmowej adaptacji powieści Hanifa Kureishiego dla BBC2. Uważana jest za opis wczesnych lat rockowej gwiazdy, łączącej cechy biografii Bowiego, Sida Viciousa i Billy'ego Idola. Ostatecznie tylko kompozycja tytułowa znalazła się na płycie, a dziś wrażenie robi transowy „Sex And The Church" oraz finałowy remiks tytułowej kompozycji z udziałem Lenny'ego Kravitza.

W dżungli rytmów

Największą sławę zdobyła piosenka „Strangers When We Meet", ale wylansowana dopiero na kolejnej płycie „Outside" (1995). Bowie powrócił wtedy do współpracy z Brianem Eno. Autorzy słynnej berlińskiej trylogii tym razem przygotowali opowieść przypominającą „Twin Peaks", gdzie Bowie zagrał agenta FBI Philipa Jeffriesa. Płyta opowiada o innym fikcyjnym miasteczku – Oxford Town, gdzie detektyw Nathan Adler prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa nastolatki. Płyta stała się głośna również dlatego, że koncerty promocyjne otwierała formacja Nine Inch Nails. „The Hearts Filthy Lesson" zachowało aurę industrialnego dreszczowca, podobnie jak „Hello Spaceboy", którego remiks powstał z udziałem Pet Shop Boys.

Z kolei „Earthling" (1997) jest wyprawą Bowiego w świat muzyki techno, w tym jungle, i jej gęstych tanecznych rytmów. Tę konwencję najlepiej reprezentuje przebój „Litlle Wonder". Szczególną rolę odegrał gitarzysta Reeves Gabrels. To z nim wokalista stworzył „Dead Man Walking", korzystając z riffu podarowanego jeszcze w połowie lat 60. przez Jimmy'ego Page'a. „Seven Years In Tibet" to pokłosie lektury wspomnień dalajlamy. Wyrazem ówczesnych obaw stało się „I'm Afraid of Americans" wyprodukowane we współpracy z Trentem Reznorem z Nine Inch Nails.

Potem zaś ukazał się zaskakująco delikatny album „Hours" (1999), przedstawiający na okładce podwójny portret Bowiego w formie piety: trzyma na rękach samego siebie. Płytę rozpoczyna ballada „Thursday's Child" sumująca życie, w którym Bowie ciężko starał się, by nic nigdy nie było takie same. Z kolei „Survive" opowiada o wielkiej miłości Dawida, ale i spotkaniu po latach z bohaterką miłosnych marzeń, rozczarowującą w drastyczny sposób. „Seven" ilustrowało grę komputerową o nazwie... omikron. Zaś najbardziej dynamiczny przebój to „The Pretty Things Are Going to Hell".

Można żałować, że teledysk, w którym Bowie spotyka swoje muzyczne persony – Człowieka, który sprzedał świat, Ziggy Stardusta, The Thin White Duke i Pierrota – nie został opublikowany. Może ułatwi to kontrakt z Warnerem. Na pewno postać Bowiego nie przestanie inspirować. Już 12 stycznia ukaże się książka Doroty Masłowskiej „Bowie w Warszawie", zaś Netflix prezentuje dokument „Człowiek, który zmienił świat".

Wartość kontraktu podało „Variety". Warner kupił za ćwierć miliarda dolarów prawa do 26 albumów m.in. z piosenkami „Let's Dance", „Space Oddity," „Changes," „Ziggy Stardust", „Starman," „Rebel Rebel," „Fame", „Ashes to Ashes", „Lazarus". Ale kontrakt obejmuje też dwa albumy grupy Tin Machine oraz single, w tym z projektów filmowych. Umowa obowiązywać będzie od 2023 r. Tym samym Warner zyska kontrolę nad dorobkiem artysty, który najbardziej steatralizował swoje muzyczne wcielenia, wprowadzając je w wymiar kosmity i science fiction.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka popularna
Pośmiertne spotkanie Floydów. Wkrótce album Gilmoura. Już jest singiel
Muzyka popularna
Festiwale domykają programy. Nowe przeboje usłyszymy na żywo
muzyka
Taylor Swift i Pearl Jam. Królowa popu i król grunge’u
Muzyka popularna
Pearl Jam zaopiekowali się porzuconym gitarzystą Red Hotów i nagrali dobry album
Muzyka popularna
Taylor Swift o narkotykowym piekle Florydy na płycie "ratującej życie"