Krzysztof Urbański przyjechał, zadyrygował i podbił publiczność

W Polsce bywa rzadko, bo od kilkunastu lat Krzysztof Urbański pracuje zagranicą. Teraz jego koncert w Filharmonii Narodowej wywołał emocje.

Publikacja: 03.12.2023 09:38

Krzysztof Urbański to predstawiciel nowego pokolenia dyrygentów

Krzysztof Urbański to predstawiciel nowego pokolenia dyrygentów

Foto: Sabrina Ceballos

Krzysztof Urbański jest przedstawicielem nowego pokolenia, które w XXI wieku szturmem weszło na światowy rynek muzyczny, obalając mit, że wybitnym dyrygentem można zostać najwcześniej po czterdziestce. Pierwsi przełamali to Gustavo Dudamel – słynny wychowanek wenezuelskiego systemu edukacji muzycznej dla dzieci z ubogich rodzin oraz Brytyjczyk Daniel Harding, który objął dyrekcję Trondheim Symfoniorkester w Norwegii, gdy miał 22 lata. Obecnie największą nową gwiazdą jest 27-letni Fin Klaus Mäkelä nominowany już na głównego dyrygenta holenderskiej Royal Concertgebouw Orchester zaliczanej do pięciu najlepszych zespołów świata.

Co mówią o Krzysztofie Urbańskim w Szwajcarii

40-letni obecnie Krzysztof Urbański kierownikiem artystycznym zagranicznej orkiestry został po raz pierwszy w 2010 roku. Była to ta sama Trondheim Symfoniorkester w Norwegii, od której zaczynał Daniel Harding. Pełnił tę funkcję siedem lat, podejmując w tym czasie i potem kolejne zobowiązanie – dyrektor Orkiestry w Indianapolis, główny dyrygent Symfoników w Tokio, Elbphilharmonie w Hamburgu i Orchestra della Svizeria Italiana.

Czytaj więcej

Giganci opery w Białymstoku

Od przyszłego sezonu taką funkcje Krzysztof Urbański będzie pełnić w Orkiestrze Symfonicznej w Bernie, co zarządzający nią skomentowali następująco: „Urbański jest dokładnie tym, czego chcieliśmy: odnoszącym sukcesy artystą młodego pokolenia, który dzięki klarownej wizji muzyki, niezwykłym umiejętnościom i zajmującemu programowaniu […] może otwierać nas na nową publiczność”. Długa jest też lista świetnych zespołów z Europy i Ameryki, z którymi Krzysztof Urbański pojawia się na estradach.

Kiedy po pierwszych sukcesach zapytałem go, czy nie ma tremy, stając przed nieznaną orkiestrą, w której prawie każdy muzyk mógłby być jego ojcem, odpowiedział: „Nie boję się rozmów z nimi, bo wiem, że łączy nas jedno: kochamy muzykę”. Po kilkunastu latach uzupełnia to o refleksję, że między orkiestrą a dyrygentem musi być chemia, która pojawia się podczas prób a umacnia na koncercie.

Co łączy Antonina Dvořáka i Witolda Lutosławskiego

Nie zabrakło jej teraz, gdy muzycy Filharmonii Narodowej pod batutą Krzysztofa Urbańskiego zagrali Koncert na orkiestrę Witolda Lutosławskiego i IX Symfonię „Z Nowego Świata” Antonina Dvořáka. Oba tak lubiane przez publiczność utwory umożliwiają pokazanie palety barw brzmieniowych orkiestry i umiejętności dyrygenta w ogarnięciu żywiołu orkiestrowego. Przez Krzysztofa Urbańskiego zostały dobrane też w innym celu. Oba dzieła powstały w różnych epokach, ale i Dvořák, i Lutosławski sięgnęli do folkloru. Zrobili to nie po to, by cytować, powielać lub mniej lub bardziej udanie instrumentować, ale by w oryginalny sposób korzystać z melodycznych intonacji ludowych melodii, z rytmiki tańców i aby ludowość modyfikować i przetwarzać.

Czytaj więcej

Na co do kina, teatru i filharmonii, jeśli rząd odblokuje kulturę

Koncert Witolda Lutosławskiego poprowadził z ogromną swobodą i z mniej dyscyplinując orkiestrę, jak interpretował ten utwór jego profesor i znawca twórczości tego kompozytora Antoni Wit. Krzysztof Urbański zadbał jednak o to, by odpowiednie proporcje zostały zachowane, poszczególne części Koncertu zróżnicowane, a całość jednak utrzymana w ryzach.

Pełnię możliwości orkiestry Krzysztof Urbański ukazał w IX Symfonii Dvořáka. Nie bał maksymalnego zróżnicowania dynamiki między częściami skrajnymi a spowolnionym niemal maksymalnie Largo z pięknym solem rożka angielskiego Joanny Monachowicz. W całości zaś nawet najmocniejsze forte nie było krzykliwe, instrumenty dęte nie zagłuszały smyczków, te zaś urzekały ładnym, miękkim brzmieniem. I jeśli nawet zdarzyło się parę potknięć intonacyjnych, można było odnieść wrażenie, że między orkiestrą a Krzysztofem Urbański rzeczywiście istnieje chemia.

Swoim bardzo plastycznym sposobem dyrygowania Krzysztof Urbański zagarnia wszystkich muzyków i ma ich cały czas pod kontrolą, ale potrafi wyzwolić w nich pozytywną energię. Tak właśnie pracują najlepsi przedstawiciele nowej generacji, dla których koncert jest wspólnym muzykowaniem mającym dawać radość z tworzenia i obcowania ze sztuką.

Nic zatem dziwnego, że publiczność szczelnie wypełniająca Filharmonię Narodową przyjęła ten koncert entuzjastycznie, z owacjami nie czekając nawet na wybrzmienie ostatniej nuty.

Krzysztof Urbański jest przedstawicielem nowego pokolenia, które w XXI wieku szturmem weszło na światowy rynek muzyczny, obalając mit, że wybitnym dyrygentem można zostać najwcześniej po czterdziestce. Pierwsi przełamali to Gustavo Dudamel – słynny wychowanek wenezuelskiego systemu edukacji muzycznej dla dzieci z ubogich rodzin oraz Brytyjczyk Daniel Harding, który objął dyrekcję Trondheim Symfoniorkester w Norwegii, gdy miał 22 lata. Obecnie największą nową gwiazdą jest 27-letni Fin Klaus Mäkelä nominowany już na głównego dyrygenta holenderskiej Royal Concertgebouw Orchester zaliczanej do pięciu najlepszych zespołów świata.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka klasyczna
Lech Wałęsa z Beethovenem spotkali się w stoczni
Materiał Promocyjny
Paderewski na Ujazdowie, czyli muzyczna uczta w sercu Warszawy
Muzyka klasyczna
Fenomenalny Bruno de Sa: jeden na 30 tysięcy mężczyzn
Muzyka klasyczna
Anna Netrebko rozstała się z mężem
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Muzyka klasyczna
Ukrainian Freedom Orchestra zagra w niedzielę w Warszawie