Światłami w ukraińskich barwach oświetlano w minionych miesiącach wiele filharmonii i oper, a ukraińska flaga pojawiała się na teatralnych kurtynach. Środowisko muzyczne wyrażało solidarność z Ukrainą, udzielało pomocy indywidualnym artystom i całym zespołom. Takim choćby jak Kijowska Orkiestra Symfoniczna, która w Polsce znalazła warunki do prób przed występami w Europie.
Polska publiczność przeszła zaś przyspieszony kurs znajomości muzyki ukraińskiej. Tytuł kompozytora roku należy się Walentynowi Silwestrowowi, ikonicznej postaci ukraińskiej kultury. 84-letni twórca w pierwszych dniach wojny zgodził się, acz niechętnie, wyjechać z Kijowa do Berlina, a potem kilkakrotnie do nas przyjeżdżał, m.in. na prawykonanie swojego „Psalmu” czy jako gość specjalny Festiwalu Eufonie. Jego utwory grywano często za sprawą dyrektora Filharmonii Narodowej Andrzeja Boreyki, admiratora twórczości Silwestrowa, do niedawna bardziej cenionego na zachodzie Europy niż u nas.
Czytaj więcej
Po covidowym uśpieniu polskie kino w tym roku odżyło, ale czeka je niełatwa walka o pozycję na rynku.
Solidarność z Ukrainą zaowocowała fenomenem artystycznym, jakim za sprawą Opery Narodowej i nowojorskiej Metropolitan przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego było stworzenie Ukrainian Freedom Orchestra.
W ciągu niespełna trzech tygodni z rozproszonych po Europie ukraińskich muzyków powstała w Polsce orkiestra na zadziwiająco wysokim poziomie, która pod wodzą kanadyjsko-amerykańskiej dyrygentki Keri-Lynn Wilson wyruszyła na tournée po Europie i USA. Grała w największych salach i na najważniejszych festiwalach ze znakomitym efektem.