Konkurs Wieniawskiego: Różne oblicza dojrzałości

W kolejnym dniu zmierzającego do końca Konkursu Wieniawskiego wystąpiła dwójka najstarszych finalistów: Jane Hyeonjin Cho z Korei Południowej i Meruert Karmenova z Kazachstanu.

Publikacja: 20.10.2022 08:00

29-letnia Meruert Kermanova z Kazachstanu

29-letnia Meruert Kermanova z Kazachstanu

Foto: materiały prasowe

W przypadku tych skrzypaczek podkreślanie owej „starości” brzmi dość zabawnie. Koreanka ma przecież 25 lat, przedstawicielka Kazachstanu – cztery lata więcej. Na tle jednak pozostałych dwudziestolatków zakwalifikowanych do finału prezentują się inaczej. Wielu rzeczy już doświadczyły w swym muzycznym życiu, Jane Cho studiowała w kilku krajach europejskich, obecnie doskonali umiejętności w słynnej Juilliard School of Music w Nowym Jorku. A Meruert Karmenova mieszka w Belgii i sporo koncertuje.

Czytaj więcej

Konkurs Wieniawskiego. Azjatycki wieczór remisowy

Może więc bardziej należałoby mówić o ich dojrzałości artystycznej? W środowy wieczór obie zagrały w poznańskiej Auli UAM koncert skrzypcowy d-moll patrona konkursu, a o tym utworze mówi się, że to dzieło dojrzałego artysty. Kiedy jednak Henryk Wieniawski zaczynał nad nim pracę, miał 30 lat, mógłby więc być kolegą obu skrzypaczek. Tym niemniej tylko jedna z nich znalazła klucz do zrozumienia, co właściwie Wieniawski skomponował.

Tak grała Meruert Karmenova. I choć jej interpretacja nie była wolna od drobnych potknięć, miała świadomość, że ten romantyczny koncert wymaga pięknego prowadzenia melodii, która musi swobodnie płynąć, a wszystkie wirtuozowskie ozdobniki wymagają blasku. I co szczególnie ważne – całość zagrała pięknym dźwiękiem, co nie jest tylko zasługą lepszego instrumentu, bo obie dysponują wysokiej jakości XVIII-wiecznymi skrzypcami. Delikatne, jasne brzmienie Jane Cho wydawało się jednak niezbyt odpowiednie dla Wieniawskiego, a fraza zbytnio zaś się rwała.

Po przerwie ich występ także miał charakter bezpośredniej rywalizacji, ponieważ obie wybrały jedyny koncert napisany przez Johannesa Brahmsa. O tym kompozytorze można powiedzieć, iż od początku pisał dojrzałą muzykę, w której nie ma śladu młodzieńczej zadziorności. Taki też jest jego koncert skrzypcowy, powstały zalewie dziesięć lat po utworze Wieniawskiego, a przecież jakże od niego odmienny. To właściwie symfonia, w której solista i orkiestra pełnią niemal równorzędne role, prowadząc ze sobą dialog.

Jane Cho przyjemnie zaskoczyła, w utworze Brahmsa dała bowiem przykład zupełnie innego muzykowania. Grała swobodnie, jakby była z nim od dawna dobrze zaznajomiona. Może zresztą tak jest, natomiast koncertu Wieniawskiego uczyła się – jak zresztą wielu innych uczestników konkursu – dopiero przygotowując się do przyjazdu do Poznania.

Doceniając Brahmsowską interpretację Koreanki, trzeba jednak stwierdzić, że jej występ zbladł nieco w konfrontacji z grą Meruert Karmenovej. To była piękna, dojrzała kreacja, w której skrzypaczka była partnerką orkiestry, a w niektórych momentach ona prowadziła muzyków i dyrygentów. Świetne też było jej porozumienie z dyrygentem Łukaszem Borowiczem, który przez cały czas z orkiestrą Filharmonii Poznańskiej czujnie wspiera finalistów.

Meruert Karmenova we wszystkich etapach konkursu wypadła bardzo dobrze. Wstrzymajmy się wszakże z bardziej jednoznacznymi przewidywaniami, bo w czwartek zakończy finały bardzo ciekawa dwójka dwudziestolatków: Hina Maeda z Japonii i Qingzhu Weng z Chin.

Muzyka klasyczna
Kobieta będzie kierować Filharmonią Narodową
Muzyka klasyczna
NOSPR ma nowego dyrektora, w innych instytucjach poszukiwania trwają
Muzyka klasyczna
Festiwal Beethovenowski. Urok intymnego śpiewania
Muzyka klasyczna
Wokół Beethovena. Jedyny taki Festiwal
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Muzyka klasyczna
Beethoven wciąż na fali
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne