Mariusz Walter: zapowiedziana roszada

Nikt nie wierzy w to, że szykująca się zmiana na szczycie koncernu ITI może oznaczać wycofywanie się Mariusza Waltera z tej medialnej firmy

Publikacja: 10.12.2010 03:20

Najbardziej radykalni fani Legii Warszawa latami nie mogli pogodzić się z przejęciem tego klubu prze

Najbardziej radykalni fani Legii Warszawa latami nie mogli pogodzić się z przejęciem tego klubu przez ITI. W 2008 roku zjawili się nawet na sesji rady Warszawy protesując przeciwko rozpatrywanemu wówczas planowi dofinansowania rozbudowy stadionu klubu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Kolejna zmiana w kierownictwie holdingu ITI na nowo rozpaliła plotki o tym, że Mariusz Walter usuwa się w cień z kierownictwa grupy, którą niegdyś sam zakładał. Jednak w należącej do grupy stacji TVN, gdzie pracownicy między sobą nazywają go „Mario” lub „Mery”, nikt takiego wrażenia nie ma.

Fakty są jednak takie, że 4 stycznia Walter przestanie być prezydentem Grupy ITI. Zastąpi go trzeci – obok ś.p. Jana Wejcherta – współzałożyciel koncernu, szwajcarski finansista Bruno Valsangiacomo.

Walter przesunie się na stanowisko wiceprezydenta holdingu, co w oficjalnym komunikacie tłumaczy m.in. wiekiem (w styczniu skończy 74 lata), ale i porozumieniem zawartym między wspólnikami ITI rok temu, po śmierci Jana Wejcherta.

– W chwili gdy Mariusz Walter, zgodnie z zasadami umowy akcjonariuszy założycieli, obejmował w dzień po nagłej śmierci Jana Wejcherta stanowisko prezydenta Grupy ITI, zapowiedział nam, swoim partnerom, że robi to na czas ograniczony – mówi „Rz” Wojciech Kostrzewa, prezes i dyrektor generalny ITI. – Chciał przeprowadzić Grupę ITI przez najtrudniejszy okres po śmierci jej głównego akcjonariusza. Obecnie Grupa szczyci się stabilną struktura zarządzania na wszystkich jej szczeblach oraz ma zabezpieczone długoterminowe finansowanie - wskazuje.

Ci, którzy Waltera znają, mówią, że dziś rzadziej widać go na salonach, dużo czasu stara się za to spędzać z wnuczką. Podobno też aby odpocząć od bieżących spraw lata do Hiszpanii, gdzie ma posiadłość – ale że mimo wszystko nie oznacza to, iż wycofa się z żywego uczestniczenia w biznesie, który zbudował własnymi rękami. Zwłaszcza, gdy wśród jego spółek jest jego wielki konik – klub sportowy Legia.

Czy możliwe są zmiany właścicielskie w TVN? – Nie chcę plotkować. Ta trójka była razem od niepamiętnych czasów. Sądzę, że rodzina Walterów, jeśli tylko będzie mogła, zachowa TVN. Telewizja to przecież ogromna wartość, siła i prestiż – mówi „Rz” Robert Kwiatkowski, były prezes Telewizji Polskiej.

Holdingiem ITI od samych początków zarządzało trzech jego głównych współwłaścieli – ś.p. Jan Wejchert, Mariusz Walter i Bruno Valsangiacomo. Grono poszerzone o ich rodziny do dziś de facto zarządza firmą.

Na wysokich stanowiskach w spółkach ITI i fundacji należącej do TVN zasiadają krewni Mariusza Waltera (dzieci: Piotr Walter i Sandra Nowak oraz żona Bożena) oraz żona i syn Jana Wejcherta (Aldona i Łukasz).

Choć Walter od dziewięciu lat nie jest już prezesem TVN, w gabinecie na piątym piętrze siedziby ITI i TVN na warszawskiej Sadybie wciąż pojawia się wcześnie rano prawie codziennie i żywo interesuje go wszystko, co się w firmie dzieje i co się o niej na zewnątrz pisze lub mówi.

[srodtytul]Człowiek telewizji [/srodtytul]

Ma charakter, ale i opinię osoby dużo mniej korporacyjnej niż Bruno Valsangiacomo, a nawet – niż Jan Wejchert.

– Mariusza Waltera nie kojarzę z biznesem. To człowiek telewizji. Biznesem w grupie ITI zawsze zajmował się Jan Wejchert. Dla mnie Mariusz Walter był – być może nadal jest, ale tego nie wiem – zawsze przede wszystkim twarzą telewizji i producentem telewizyjnym – mówi Kwiatkowski.

Piotr Zygo, prezes Multikina (wcześniej prezes Legii, ściągnięty do pracy w ITI właśnie przez Mariusza Waltera) dodaje: – On zawsze będzie się interesował tym, co się dzieje w jego spółkach. Lubi być w centrum tego, co się w nich dzieje. Jako jeden z pierwszych przychodzi do pracy i jako jeden z ostatnich z niej wychodzi. W biurze ma małe kartonowe karteczki, na których ma zapisane, co chciał i komu przekazać do zrobienia. Czasem są to rzeczy bardzo ważne, czasem – drobne, ale żeby o nich nie zapomnieć.

Tak postrzega go wiele osób na rynku.

– Wydaje mi się, że dla niego zasiadanie w jakichś gremiach czy bycie prezesem nie miało nigdy wielkiego znaczenia – mówi „Rz” Zbigniew Benbenek, szef rady nadzorczej Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych (właściciel m.in. Wydawnictwa Murator, wydawcy „Super Expressu”).

Bardziej widzi ducha Waltera w takich działaniach, jak budowa stadionu Legii. – Piłka zawsze była jego wielką pasją. Nadal jest – mówi.

Walter sam kiedyś także trochę grał w piłkę, przez wiele lat grał też w tenisa. – Dzisiaj czasem sięga po kij golfowy aby w gronie przyjaciół zagrać rundę golfa – mówi Kostrzewa.

Mariusz Walter urodził się we Lwowie w 1937 r. Studiował inżynierię sanitarną na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Karierę w mediach zaczął w 1960 r. od pracy w radio studenckim, a potem w Radiu Katowice i Telewizji Katowice.

Trzy lata później przeniósł się do TVP w Warszawie. Z TVP współpracował ćwierć wieku. Był pomysłodawcą i szefem Studia 2 – pierwszego polskiego bloku programowego w TVP emitowanego w wolne soboty w formule, jakiej wtedy na polskim rynku nie było (program na żywo, dużo publicystyki i tematyki kulturalnej). W TVP pracowała wtedy też Bożena Walter.

W latach 70. Walter zrealizował też wiele dokumentów, które na zajęciach na wydziale dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego oglądała w czasie studiów m.in. Monika Janusz-Lorkowska, dziennikarka „Rz”.

– Zajęcia odbywały się w siedzibie TVP przy Woronicza. Chętni do zapoznawania się z najlepszym polskim dokumentem telewizyjnym zostawali „po lekcjach”. Wyświetlane i omawiane były wówczas filmy, które dziś wydawane są w seriach „klasyka dokumentu” – mówi Monika Janusz-Lorkowska. – Obok pereł takich jak „Muzykanci” Kazimierza Karabasza czy „Szpital” Krzysztofa Kieślowskiego pokazywano filmy autorstwa Waltera. I były to świetnie filmy. Wśród nich „Autobus z napisem koniec”– o kolarzu, który brał udział w Wyścigu Pokoju i jechał jako ostatni, tuż przed autobusem z napisem „Koniec”. Autobus ten zabierał tych, którzy nie dawali rady, w końcu zabrał też bohatera tego dokumentu – wspomina.

Ten film pamięta też Piotr Zygo. – Mariusz Walter jest fanem sportu, wielu dziedzin, choć oczywistą jego pasją jest piłka nożna. „Autobus z napisem koniec” pamiętam, oglądałem go 15 – 20 lat temu, to świetny film, nawet nie wiedziałem, że to on go zrobił. Ja byłem wielkim fanem Studia 2, na nim się wychowałem, to była zupełnie inna jakość w porównaniu z tym, co wtedy było pokazywane w telewizji – mówi Zygo.

Zbigniew Napierała, prezes Wydawnictwa Edipresse na Europę Wschodnią (w latach 70 był m.in. dyrektorem programowym TVP w Poznaniu): – Zawsze było widać, że to człowiek, który ma wyraźnie wyznaczone cele oraz dużą ambicję i determinację, by je osiągać. Chciał się ożenić z Bożeną Walter i to osiągnął. Chciał być reporterem sportowym w Katowicach, to nim został. Chciał stworzyć nowoczesny program w Studio 2 – stworzył. Wszystko to robił wypalając wtedy ogromne ilości papierosów. Ale zawsze działał z dużą ambicją i godnością. Zawsze też lubił wygrywać – mówi.

Po stanie wojennym Walter porzucił TVP i nawiązał współpracę z działającym już wtedy na rynku biznesowym Janem Wejchertem.

Początkowo nie miała ona nic wspólnego z telewizją: handlowali sprzętem RTV, założony w 1984 r. ITI produkował też czipsy Lilly.

– Jeszcze nie mieli wtedy z Janem Wejchertem koncesji na nadawanie telewizji. Mariusz Walter zajmował się wtedy w ITI m.in. sprowadzaniem filmów wideo; znał się na tym, interesowało go to. W pierwszym rozdaniu koncesji nie wygrali – dostał ją Polsat – udało się dopiero w kolejnym – mówi Zbigniew Benbenek. Zbigniew Napierała wspomina, że Walter jeździł po sklepach z kasetami wideo i sprawdzał, jak się sprzedają. Denerwował się, gdy sprzedaż któregoś filmu nie szła.

Początki współpracy Waltera z Wejchertem media przypomniały w 2007 r. w związku z Raportem Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej WSI, w którym podano m.in., że obaj wraz z Grupą ITI współpracowali z wojskowymi służbami specjalnymi PRL i brali udział w finansowaniu agentury wywiadu wojskowego PRL w Europie Zachodniej.

Mariusz Walter i Jan Wejchert wytoczyli wtedy procesy o ochronę dóbr osobistych i zrezygnowali z zasiadania w radzie nadzorczej TVN. W 2008 roku zawarta została ugoda, a Minister Obrony Narodowej publicznie przeprosił za „nieuprawione, krzywdzące i podważające wiarygodność biznesową informacje” i wyraził „głębokie ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji”.

[srodtytul]Wreszcie koncesja [/srodtytul]

W 1997 r. TVN dostaje w końcu koncesję na program ponadregionalny. – Udało się jednym głosem: pięć osób było za, jedna przeciw – wspomina Robert Kwiatkowski, ówczesny członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

W porozumieniu z telewizją Wisła TVN zaczyna nadawać program w większej części Polski (do dziś ma jednak o wiele mniejszy naziemny zasięg niż konkurencyjny Polsat). Walter senior był prezesem TVN do czasu, gdy w 2001 r. zastąpił go na syn Piotr Walter (pełnił tę funkcję do ubiegłego roku).

TVN rozrastała się, z Walterem i Wejchertem zaczął współpracę obecny prezes ITI Wojciech Kostrzewa, wówczas prezes BRE Banku.

– Pierwszy raz spotkaliśmy się na początku lat 90. w Polskiej Radzie Biznesu, ale nie była to bliższa znajomość. Bliskie kontakty datują się od końca lat 90., gdy Mariusz Walter wraz z Janem Wejchertem skutecznie przekonali mnie do finansowania przez BRE Bank TVN i ITI, a w konsekwencji ja trafiłem do Rady Dyrektorów ITI Holdings (w 1999 – red.) – mówi Kostrzewa.

W 2004 r. TVN trafia na giełdę. – To za kierownictwa Piotra Waltera, a potem w związku z giełdowym debiutem TVN zmienił się w otwarty nowoczesny koncern, pojawiła się w nim wtedy była dyrektor finansowa Karen Burgess, zaczęły się spotkania z inwestorami. Mariusz Walter prowadził raczej firmę rodzinną, wszyscy się w niej znali – mówi nam jeden z pracowników TVN.

Robert Kwiatkowski: – Należy mu się komplement za płynne przekazanie władzy w TVN. Moim zdaniem tak właśnie się stało, wbrew temu co się mówi: że to ojciec kieruje stacją z tylnego siedzenia. To wrażenie. Mariusz Walter był zawsze mistrzem dobrego wrażenia. Zdolność uwodzenia i zjednywania sobie osób, to bardzo ważna umiejętność – mówi.

Wśród wspólników ITI (na początku lat 90. dołącza do nich Valsangiacomo) to Walter był człowiekiem telewizji. – To jest taka osoba, do której od razu ma się ogromny szacunek. To wynika i z jego wieku i z doświadczenia, bo o telewizji wie prawie wszystko. Bardzo ciekawym doświadczeniem jest oglądanie z nim telewizji. Ma w gabinecie ścianę ekranów i oglądając kanały TVN bezbłędnie wskazuje, co gdzie powinno być inaczej zrobione. Zwykły widz może mieć czasem odczucie, że coś mu gdzieś nie pasuje, a Mariusz Walter od razu potrafi zdefiniować, gdzie problem jest ze scenografią, gdzie z kamerami, z czego wynika takie, a nie inne wrażenie – mówi Piotr Zygo.

Robert Kwiatkowski pamięta jednak i wpadki. – Zdarzało mu się przestrzelić: jak z pozycjonowaniem „Faktów”, które miały zdaniem Waltera konkurować z głównym dziennikiem TVP i dlatego początkowo umieszczono je w ramówce o tej samej porze – 19.30. Po kilku miesiącach przeniesiono je na 19-tą. Sukcesy i porażki w układaniu ramówek zdarzają się jednak wszystkim – mówi.

Walter i Wejchert eksperymentowali na rozwijającym się mediowym rynku w Polsce: podjęli szaloną według wielu decyzję o uruchomieniu stacji informacyjnej TVN24, która wybiła się nieprzerwanie nadawanymi relacjami z 11 września 2001 r., potem – w 2006 r. – zainwestowali w platformę cyfrową „n”.

ITI obrósł też w kolejne spółki: Multikino, Wydawnictwo Pascal, potem w udziały w „Tygodniku Powszechnym”.

W 2004 r. kupił Klub Sportowy Legia i wytoczył wojnę niepokornym kibicom z tzw. żylety. Mariusz Walter był dla nich symbolem zaczynających się w klubie zmian, to na nim skupiali swoją niechęć, śpiewając na stadionach „stary Walter mocno śpi”.

Legia do dziś jest projektem, któremu Walter senior poświęca dużo uwagi. Obserwatorzy rynku widzą w tym poszukiwanie nowego obszaru zainteresowań w holdingu po tym, jak szefowanie TVN przejął Piotr Walter.

– Oczkiem w głowie Mariusza Waltera jest oczywiście telewizja TVN i szeroko pojęta jakość dziennikarskiego przekazu. Jednak obecnie to Legii poświęca większość czasu. Ma to związek zarówno z jego postawą jako kibica, jak i z poczuciem odpowiedzialności za komercyjny sukces tej inwestycji Grupy ITI – mówi Wojciech Kostrzewa. Legia jest jedyną – obok platformy „n”, która powoli wychodzi na prostą – nierentowną spółką ITI. Holding chcę ją – podobnie jak Multikino – wysłać na giełdę, ale wcześniej musi ona zacząć przynosić zyski. ITI liczy na nowy stadion.

[srodtytul]Pieniądze[/srodtytul]

Jak szacuje „Rz”, wartość ITI można określić na ok. 4 mld zł – czyli mniej więcej tyle, ile wart jest TVN bez długów (bo spółka jest zadłużona).

Ostatni rok holding zamknął spadkami wyników.

Skonsolidowane przychody koncernu zarejestrowanego w Luksemburgu wyniosły w 2009 r. 581,64 mln euro, o 16,4 proc. mniej niż rok wcześniej, zysk operacyjny grupy spadł z 124,98 mln euro rok wcześniej do 24,07 mln euro, a strata netto pogłębiła się z 7,3 mln euro w 2008 roku do 51,81 mln euro w 2009 roku.

[ramka][srodtytul]Finanse ITI[/srodtytul]

Mariusz Walter figuruje na listach najbogatszych Polaków „Wprost” i „Forbesa”. Duże są jednak rozbieżności dotyczące jego majątku. „Forbes” wycenia go na 240 mln zł, „Wprost” – na 670 mln zł.W skład współnależącego do niego holdingu ITI wchodzą m.in. Grupa TVN (właściciel m.in. Grupy Onet i platformy „n”), Klub Sportowy Legia, Multikino, Wydawnictwo Pascal i udziały w „Tygodniku Powszechnym”. Holding jest zadłużony. Od bardzo dawna korzysta z kredytów. Złożona forma finansowania, nieprzejrzysta struktura i sposób, w jaki szczątkowe dane na ten temat są w pewnym momencie ujawniane, powodują że wizerunek ITI jako głównego akcjonariusza TVN cierpi. Na koniec 2009 r. grupa ITI (razem z TVN i innymi firmami zależnymi) miała ok. 918 mln euro zobowiązań, w znacznej mierze wobec banków. Na wysokości zobowiązań zaważyły zakup portalu Onet.pl w 2001 r. (by zapłacić za Onet.pl, ITI wyemitował obligacje o wartości nominalnej 122,5 mln dol.) i odkupienie od zagranicznej grupy SBS pakietu akcji TVN, które zresztą zostały kupione za pieniądze TVN. Potem ITI zaciągał kredyty i pożyczki na rozwój platformy satelitarnej „n”. Zanim na giełdę trafił TVN, właściciele ITI planowali wprowadzić tam cały koncern. Zanim jednak doszło do debiutu, rynek na tyle negatywnie ocenił ofertę spółki, że ostatecznie zrezygnowała ona z wejścia na parkiet.

[/ramka]

Kolejna zmiana w kierownictwie holdingu ITI na nowo rozpaliła plotki o tym, że Mariusz Walter usuwa się w cień z kierownictwa grupy, którą niegdyś sam zakładał. Jednak w należącej do grupy stacji TVN, gdzie pracownicy między sobą nazywają go „Mario” lub „Mery”, nikt takiego wrażenia nie ma.

Fakty są jednak takie, że 4 stycznia Walter przestanie być prezydentem Grupy ITI. Zastąpi go trzeci – obok ś.p. Jana Wejcherta – współzałożyciel koncernu, szwajcarski finansista Bruno Valsangiacomo.

Pozostało 97% artykułu
Media
"Rzeczpospolita" najbardziej opiniotwórczym tytułem prasowym dekady
Media
Izraelski rząd walczy z Al-Dżazirą. „To propagandowe ramię Hamasu”
Media
Brytyjskie gazety na sprzedaż. Pod naciskiem rządu wycofał się inwestor
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników