Akcje telewizyjnej grupy, która tegorocznej jesieni biła na giełdzie niechlubne rekordy historycznie niskich wycen, zdrożały wczoraj o 6,5  proc., do 8,51 zł. Wzrost notowań dało się już zaobserwować w piątek, gdy spółka zamknęła dzień prawie 8-proc. wzrostem kursu.

Tego dnia TVN podał, że sfinalizował zapowiadaną od roku transakcję z francuską grupą Canal+, skutkiem której połączone zostaną platformy cyfrowe „n" i Cyfra+, a Canal+ stanie się pośrednio udziałowcem TVN. Niewykluczone, że miało to wpływ na pozytywne zachowanie kursu TVN, bo wcześniejsze załamania notowań analitycy tłumaczyli m.in. obawami inwestorów o dojście do skutku transakcji, z uwagi na spadki ceny akcji na giełdzie i złe prognozy dla rynku reklamy.

Zdaniem Piotra Janika, dyrektora działu analiz w KBC Securities, powód zwyżek jest jednak inny. – To nie skutek ogłoszenia finalizacji transakcji z grupą Canal+, bo chyba nieliczni nie wierzyli, że może do niej nie dojść, ale tradycyjne „strojenie wyników" przed końcem roku. Wycena odzwierciedla już spodziewane skutki przeprowadzonej redukcji kosztów. Wszystko, co jest w tej wycenie powyżej 8 zł, wynika wyłącznie z tradycyjnego „optymizmu" związanego z końcem roku. Podobny efekt widać w Agorze – uważa Janik.

Jego zdaniem takie wyceny długo się nie utrzymają, bo prognozy dla rynku reklamy wciąż nie są optymistyczne.