Średnio liczba hot spotów oddawanych do użytku rośnie w tempie 15 proc. rocznie. Najwięcej spośród zainstalowanych już punktów wifi działa w Azji – tam zlokalizowanych jest dwie trzecie anten. Ponad 12 proc. kolejnych ulokowano w Ameryce Płd. a tylko po 9 proc. w Ameryce Płn. i Europie. Najgorzej wypada region Bliskiego Wschodu i Afryki (łącznie 1,4 proc.). – Najdynamiczniej sieć hot spotów rozwijają Chińczycy. W kraju tym znajduje się już 620 tys. takich punktów – mówi Marina Lu, analityk ABI Research. Jak podkreśla spory przyrost takich miejsc w ostatnim czasie odnotowano w Brazylii. – Miało to związek z planami firmy Oi, operatora telefonii. Ogłosił on, że prze mistrzostwami świata w piłce nożnej, które ruszają w czerwcu, w Brazylii działać będzie 500 tys. punktów wifi. Cel osiągnął już z końcem zeszłego roku – podkreśla Lu.
Polska pod tym względem nie ma powodów do dumy. U nas działa bowiem jedynie 2 tys. hot spotów. Większość należy do miast i została zbudowana ze środków publicznych. O inwestycji w hot spoty myślą też operatorzy stacjonarni i kablówki. Finansowane przez państwo punkty z dostępem do internetu wifi są konkurencją dla sieci komórkowych. Ci powoli więc rezygnują z prowadzenia sieci hot spotów wifi. Liczba punktów, w których abonenci Orange, T-Mobile, Plusa czy Playa mogliby korzystać z nielimitowanego internetu (płatnego lub bezpłatnego) w Polsce spada. Obecnie jest ich zaledwie około 0,5 tys.