Jak wynika z badań przeprowadzanych przez Związek Producentów Audio-Video, w ubiegłym roku przy całym rynku muzyki w Polsce wartym prawie 280 mln zł, przychody ze sprzedaży za granicą wynosiły zaledwie 13,1 mln zł.
Wystarcza lokalny rynek
Na warszawskiej konferencji Music Export dyrektor generalny ZPAV Bogusław Pluta i wiceprezes ZAiKS Marek Hojda poinformowali, że w tej sumie tylko 1 mln zł stanowiły opłaty od organizacji zbiorowego zarządzania w innych krajach, podczas gdy ZAiKS rocznie wysyła za granicę z analogicznego tytułu 80–90 mln zł.
– Polscy artyści nie mają potrzeby wkraczania na rynki zagraniczne, bo zwyczajnie wystarczają im wpływy z lokalnego rynku – zauważał Pluta. Jak dodawał Hojda, nie przypadkiem np. w Szwecji, gdzie mieszka tylko ok. 8 mln ludzi, tamtejsi artyści, chcąc dobrze żyć, muszą wyjść poza rodzimy rynek.
Słaby angielski i brak wytrwałości
Bogusław Pluta wyliczał także inne przyczyny, które powodują, że polskich sukcesów muzycznych na międzynarodowym rynku jest tak niewiele. Polscy artyści często słabo posługują się językiem angielskim. Podążają również za wzorcami z innych, większych rynków, podczas gdy powinni stawiać na własny, lokalny styl. – Poza tym wyjście z twórczością poza kraj oznacza dla artystów zawsze pewną inwestycję, na którą nie zawsze są gotowi. Często ich wiedza na temat innych rynków jest uboga i mają wobec międzynarodowej kariery nierealistyczne oczekiwania – zauważał.